piątek, 31 lipca 2015

Rozdział 1

Rozdział 1
Czy ktoś to w ogóle czyta?
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

     Byłam w jakiejś jaskini. Raz czułam ból, a raz... właściwie to nic. Nade mną pochylał się mężczyzna w kapturze.. Śmiał się złowieszczo. ...Ta barwa głosu. Ja ją skądś znam. Na twarz spadły mi kosmyki włosów. Gdy próbowałam go odgarnąć, uświadomiłam sobie, że ręce mam skrępowane z tyłu, a sama siedzę na ziemi. Spojrzałam w dół. Nogi także miałam związane. Chwila... Ale to nie moje nogi. Zanim zdążyłam przyjrzeć się czemukolwiek, wszystko się rozpłynęło.
     Obudziłam się ciężko dysząc. Już od kilku dni mam ten sen. Jest tak bardzo realistyczny. Nigdy nie jest dokładnie taki sam, ale zawsze jestem w jaskini, a zakapturzona postać śmieje się bezczelnie. Tym razem wyraźnie poczułam coś związanego z mocą ducha. Muszę o tym porozmawiać z Lissą i Adrianem. Chciałam iść do nich już teraz, ale gdy wyjrzałam za okno uświadomiłam sobie, że wszyscy śpią. Kiedy wreszcie się uspokoiłam przypomniałam sobie o warcie.
     Ubrałam się, zjadłam śniadanie i wyszłam z domu. Dziś, tak jak codziennie, próbowałam dodzwonić się do Dymitra. Nic z tego. Po kilku nieudanych próbach zrezygnowałam.
     Po trzech godzinach pracy skierowałam się do Lissy i Iwaszkov'a. Po drodze znów zawzięcie chciałam się połączyć z ukochanym. Moje starania nie przynosiły skutków. Właśnie miałam po raz kolejny wybrać ten sam numer, kiedy na kogoś wpadłam.
     - Przepraszam - wymamrotałam nie odrywając wzroku od ekranu telefonu.
     - Nic się nie stało.
     Dopiero, gdy dotarł do mnie jego głos zerknęłam przed siebie. Przede mną stał Eddie. Bardzo mnie wspiera odkąd nie mam kontaktu z Dymitrem.
     - Nadal nie odbiera? - zapytał, a ja przytaknęłam.
     - Nie wiem co się z nim dzieje. Wiem, że ma zasięg. Po prostu nie dobiera. Nie wiem co mam myśleć. - pożaliłam się i wtuliłam w przyjaciela.
     - Nie martw się Może zgubił gdzieś telefon. Na pewno nic mu nie jest. - pocieszał mnie.
     - Idę do Lissy - zagadnęłam. - Też tam idziesz?
     - Tak, ale po drodze muszę coś załatwić. Idź Rose. Ja zaraz dojdę.
     Kiwnęłam głową i ruszyłam przed siebie. W między czasie zastanawiałam się nad słowami Eddie'ego. Może on ma racje. Przecież Dymitr jest najlepszym strażnikiem na świecie. Coś jednak nie dawało mi spokoju. Na razie wiedziałam tylko, że muszę powiedzieć przyjaciółce o śnie. Nim się obejrzałam byłam już przy sali królewskiej. Przywitałam się ze strażnikami i zapukałam. Drzwi otworzyła uśmiechnięta Lissa. Gestem dłoni zaprosiła mnie do środka, a kiedy drzwi się zamknęły mocno przytuliła.
     - Co się stało, że jesteś taka szczęśliwa? - zapytałam z dziwnym wyrazem twarzy.
     - Bo nareszcie mam 3 godziny wolne. - odparła. - A ty dlaczego chodzisz taka smutna?
     - Właśnie o tym przyszłam porozmawiać.
     Opowiedziałam przyjaciółce o snach i telefonach do Dymitra. Łzy zbierały mi się w oczach, kiedy mówiłam, że nie wiem co się z nim dzieje. Jednak żadnej nie pozwoliłam spłynąć. Lissa chyba wiedziała jak fatalnie się czuje, bo kazała mi usiąść, przyniosła gorącą czekoladę, a potem mocno przytuliła.
     Nagle do sali jak burza wpadł Eddie. Miał współczujący i przerażony wyraz twarzy.
     - Rose... - zaczął z lekkim wahaniem. - To co ci wcześniej mówiłem... Ja... Myliłem się. Bardzo.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
 Buuuum! 
Jeśli ktoś to czyta proszę o komentarze. :( :( :(
/Hathaway-Bielikov

czwartek, 30 lipca 2015

Prolog

Hej ludzie (jeśli ktoś w ogóle to czyta)!
Dziś początek! Piszcie co o tym sądzicie.
* A tak miałam powiedzieć o tej zmianie. Chodzi o to, że to nie Tasza zabiła królową Tatianę Iwaszkov tylko Priscilla. *
Piszcie co sądzicie o moim "arcydziele". Mile widziane (od teraz do raczej zawsze) propozycje co do dalszych losów. To tyle. Zaczynamy!
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

          Spokój w moim życiu został zaburzony. Po raz kolejny. Wiedziałam, że nie mogę liczyć na całkiem normalne życie, bo problemy i nieszczęścia same do mnie lgną. Lecz zawsze miałam cień nadziei, że może jednak tym razem mi się uda; że to mnie ominie. Niestety nigdy tak nie było. Teraz także nie jest inaczej.
     Dwa i pół miesiąca temu, to, na co tak bardzo pracowałam zostało naruszone. Wszystko było dobrze. Ja, Dymitr, Lissa i Christian tworzyliśmy prawie całkiem normalną rodzinę. Wasylissa, jako królowa; i Ozera jako jej chłopak, dostali najpiękniejszy apartament na całym Dworze. Przypominał on średniej wielkości dom. Ja i Dymitr jako główni strażnicy pary królewskiej dostaliśmy swoje mieszkanie, troszkę dalej od tego całego gwaru, ale na tyle blisko by w razie potrzeby szybko przybyć na ratunek. Na szczęście Królowa i jej chłopak nie potrzebują nas 24 godziny na dobę, gdyż każde z nich ma jeszcze kilku obrońców.
     Nikt nie sprzeciwiał się, kiedy Lissa potwierdziła, że strażnik Bielikov i strażniczka Hathaway będą razem mieszkać. Wszyscy już o nas wiedzą. Oczywiście nie każdy jest z tego powodu zadowoleni, ale ja osobiście nie przejmuje się ich opinią. Tak jak mówiłam, nasza "mała rodzinka" była szczęśliwa dopóki coś, a raczej ktoś tego nie zaburzył.
     Zaraz po wyjaśnieniu sprawy zabójstwa królowej Tatiany Iwaszkov, Tasza Ozera poprosiła o strażnika. Nikt się temu zbytnio nie dziwił. Nikt też się nie sprzeciwiał. Mimo, że pochodzi ona ze splamionego rodu, ciągle należy do jednej z dwunastu królewskich rodzin. Na początku uznano, że wystarczy jej jeden ochroniarz. Dostała swojego znajomego James'a. Ale kiedy Tasza zachciała pojechać w podróż ze swoim kuzynek, zaczęła domagać się o drugiego. Nie mam pojęcia jak to się stało, ale Rada wybrała właśnie Dymitra.
     Za każdym razem, kiedy próbowałam dociec, dlaczego akurat strażnik Bielikov, odpowiadano, że tylko on w tej chwili ma czas, a lord Ozera (tak teraz nazywano Christiana) ma wielu innych strażników. Mi i Dymitrowi ta decyzja nie odpowiadała. Oboje wiedzieliśmy, że Tasza czuje coś do Bielikov'a. Mój ukochany doskonale wiedział jak bardzo jestem o nią zazdrosna i zapewniał, że kocha tylko mnie. Nie kłamał. Tego byłam pewna. A mimo wszystko czułam to co czułam. Tym bardziej, że ciotka Christiana mnie nie lubi. Próbuje być dla mnie miłą, ale ja nie jestem głupia. Widzę, że jej to nie wychodzi.
     Wracając do tematu... Mimo wielu prób, nie udało mi się zmienić przydziału. Bardzo ciężko było mi pożegnać się z Dymitrem. Otuchy dodawała mi świadomość, że to tylko tymczasowe; że on wróci.
     Przez pierwsze dwa tygodnie dzwoniliśmy do siebie codziennie. Przez następne czternaście dni regularnie, ale któregoś dnia ukochany ostrzegł mnie, że przez dłuższy czas może nie mieć zasięgu. I rzeczywiście tak było. Próbowałam dzwonić codziennie, lecz na nic te próby. I w ten sposób nie mam z nim kontaktu od 2 tygodni. Pozostaje mi czekać, aż wreszcie wróci na Dwór...

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Proszę jeśli ktoś przeczyta ten prolog, nawet jeśli uważa że to badziewie, niech skomentuje i wyrazi swoją opinię.

                                                                                           /Hathaway-Bielikov

środa, 29 lipca 2015

Witajcie!

Hej wszystkim! 
Na blogu będę pisała kontynuacje przygód Rosemarie Hathaway. Będzie to kontynuacje serii książek Richelle Mead "Akademia Wampirów", którą pokochałam całym moim sercem. Akcja będzie się dziać po szóstej i jednocześnie ostatniej książce z tej serii. Z jedną małą zmianą, ale o niej napisze w pierwszym rozdziale. ;) Jest to mój pierwszy blog więc mam nadzieje, że będzie komentowali posty i doradzali mi.
                 Będę się podpisywać o tak  ----->    /Hathaway-Bielikov