Rozdział 29
Rozdział jest dla wszystkich kochających Romitri. #TeamRomitri Mam nadzieje, że się spodoba. Czytajcie i komentujcie, proszę.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Reakcje Dymitra odpowiadały temu co sobie wyobraziłam. Najpierw zaniemówił, potem był zły, a później smuty. Teraz jest już lepiej.Siedzimy na kanapie już prawie pół godziny. Objęłam Dymitra delikatnie ramieniem, Początkowo protestował (chyba czuł się nieswojo z myślą, że to ja pomagam mu), ale w końcu odpuścił. Oparł się o mnie lekko i przymknął oczy.
- Będzie dobrze, Towarzyszu. - mruknęłam muskając opuszkami palców kosmyki jego włosów.
Dymitr zerknął na mnie ukradkiem, ale zaraz znów zamknął oczy.
- Od dawna to planowałaś?
- Od jakiegoś czasu. - przyznałam.
Zastanowiłam się na tym jak wiele się między nami zmieniło, jak wiele wydarzyło się w ciągu ostatniego roku. Do tej pory zastanawiam się czy nasze spotkanie było przypadkiem czy przeznaczeniem. Nie wiem. Ale wiem, że Dymitr jest tym, właśnie tym jedynym, konkretnym, spośród wszystkich mężczyzn na świecie. Że całe moje życie czekałam właśnie na niego. Nie ważne, że jeszcze niedawno nasz związek był wielkim skandalem. Nie ważne, że jest między nami różnica wieku czy stylu. Chodzi o to, że jesteśmy dla siebie nawzajem dopełnieniem. Że razem tworzymy coś wyjątkowego. Nasze porozumienie jest niespotykane.
Zaczynaliśmy od relacji... Nie można ich nazwać partnerskimi. Dymitr uczył mnie walki i kontroli nad sobą - od tego zaczęliśmy. Chciałam być taka jak on, był moim wzorem. A teraz? Wszystko się zmieniło. Jesteśmy sobie równi. Ja przestałam być jego uczennicą i stałam się jego ukochaną. Tą, z którą chce spędzić życie, tą, którą kocha i której ufa. Dymitr nie uczy mnie już walki (nie w taki sposób jak kiedyś) choć nadal próbuje nauczyć się od niego sztuki samokontroli. Ale teraz jest inaczej. Stał się moim mężczyzną.
- Kiedy mówiłaś mi o tym, że jedziemy do Rosji, użyłaś słowa "niedługo". - zaczął Dymitr. - Kiedy konkretnie?
Jego głos otrząsnął mnie z rozmyślania.
- Nie wiem dokładnie. - -odparłam bawiąc się jego włosami. - Czekaliśmy na twoją odpowiedź.
- My? - zdziwił się i usiadł twarzą do mnie.
- Tak. Ja, Lissa, no i Christian. - dodałam. Musiałam im powiedzieć, co zamierzałam. W końcu jesteśmy ich strażnikami. Kiedy się o tym dowiedzieli zaproponowali pomoc. Nawet Ozera. Tak więc pojedziemy tam najszybciej jak to będzie możliwe. Reszty nie musisz na razie znać.
Dymitr nie poruszył się przez chwilę. Układał sobie wszystko w głowie. Niespodziewanie pochylił się nade mną, musnął mój policzek i pocałował mnie mocno. Nie zastanawiałam się nad powodem tej nagłej czułości. Po prostu wbiłam się w jego wargi z uczuciem słodkiej przyjemności. Zepsułam tą chwilę, przypominając sobie o czymś.
- Dymitr... - zaczęłam odsuwając go delikatnie. - Jest jeszcze coś.
- Tak?
- Mam plan. - rzuciłam pewnie. - Dużo nad nim myślałam i chyba jest całkiem dobry.
Na twarzy Dymitra pojawił się leciutki uśmiech. Wywrócił oczami i westchnął czekając, aż zdradzę co mam namyśli.
- Sam przyjazd do Bai, tak po prostu, będzie trochę nudny.
Cóż... dziwnie to zabrzmiało, ale biorąc pod uwagę to co chciałam powiedzieć, w pewnym sensie miałam racje.
- A ty wymyśliłaś coś, żeby go urozmaicić. - zgadł Dymitr.
- Tak. - potwierdziłam. - Zrobimy twojej rodzinie niespodziankę.
- O co chodzi? - chyba się zaniepokoił.
To, co chciałam mu powiedzieć, nie ucieszy go za bardzo, w każdym razie nie teraz. Ale za to jaką radość da jego rodzinie. Ja byłabym szczęśliwa na ich miejscu. Bardzo, bardzo szczęśliwa.
- No, więc... - zaczęłam. - Zadzwonimy do Bai. To znaczy ja to zrobię. powiem, że chciałabym przyjechać na parę dni lub o czymś porozmawiać. Ale nie wspomnę o tobie. To ty będziesz niespodzianką. Dowiedzą się o tobie dopiero, kiedy tam przyjedziemy. - O ile zgodzą się na moje odwiedziny, dodałam w myślach. - Co o tym sądzisz?
Z miny Dymitra wywnioskowałam, że jego opinia na ten temat nie odpowiada mojemu entuzjazmowi. Rozważał jednak moją propozycję. Chyba nie przypadła mu do gustu.
- Rose... To chyba nie jest najlepszy pomysł.
Nie chciał mnie urazić, ale ja chciałam znać jego zdanie.
- Dlaczego?
- Czuję się już dostatecznie dziwnie z tym, że jedziemy do Bai. - wyjaśnił. - Przybycie tam w roli niespodzianki będzie jeszcze trudniejsze.
- Ale pomyśl... - przysunęłam się blisko niego. - Wyobraź sobie ich twarze, miny... Będą bardziej szczęśliwi niż ja. Wiesz jaką sprawisz im radość?
Dymitr oparł się o kanapę i przesunął ręką po włosach. Nie wiedział co ma w tej sytuacji zrobić. Prawdopodobnie rozważał wszystkie za i przeciw. Odkręciłam się jeszcze bardziej w jego stronę.
- Radość. - powtórzył. - Jeśli będą się cieszyć, to nie ma znaczenia, jak się o mnie dowiedzą: przez telefon czy na własnej skórze. Radość będzie taka sama.
- Element zaskoczenia, Towarzyszu.
- Rose, nie chodzi o walkę ze strzygami, tylko...
- Element zaskoczenia jest pożyteczny zarówno w walce jak i w życiu. - wtrąciłam. - Mój pomysł jest dobry.
Dymitr nie skupiał się na rozmowie. Przesunął ostrożnie palcami po kilku kosmykach moich włosów, zapatrzony w nie.
- Zgodziłbym się, gdybyś miała na myśli prezent. - powiedział w końcu. - Ale nie da się przywozić ludzi jako niespodzianki.
Oboje wiedzieliśmy, że powiedział to tylko dlatego, że bał się reakcji rodziny. Czułby się pewniej, gdyby wiedzieli o nim przed naszym przyjazdem.
- To nieprawda. - sprzeciwiłam się. Miałam już w głowie idealny przykład. - Sonia była taką niespodzianką dla Michaiła, a sam przecież widziałeś ich w chwili, kiedy znów się zobaczyli. - Mina Bielikowa powiedziała mi, że trafiłam w sedno. - Pomyśl...
- Zastanowię się nad tym. - przerwał mi. - Ale później.
Nie zadowoliła mnie jego odpowiedź.
- Dlaczego nie teraz?
- Bo teraz mam inne rzeczy do zrobienia.
Po tej tajemniczej odpowiedzi Dymitr przyciągnął mnie do siebie a jego usta przywarły do moich. Zatraciłam się zupełnie w dotyku jego warg i dłoni. Chciałam usiąść mu okrakiem na kolanach, ale ściśle przylegająca do ciała sukienka skutecznie mi to uniemożliwiła. Dymitr zorientował się w sytuacji. Wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Nie myślałam wiele. Stwierdziłam, iż Dymitr uznał, że będzie nam tu wygodniej. I miał rację. Postawił mnie niechętnie na podłodze, żeby natychmiast zdjąć ze mnie sukienkę. W samej bieliźnie klęknęłam przed nim na łóżku, załapałam za kołnierzyk od jego koszuli i pociągnęłam w swoją stronę. Wróciłam do jego ust, ale moje dłonie rozpinały subtelnie guziki koszuli. Potem zdjęłam jego spodnie. Dymitr położył się na mnie muskając zmysłowo moją skórę. Nasze pocałunki były coraz bardziej namiętne...
Dymitr był tylko i wyłącznie mój. Czułam ogromne pożądanie. Nasze ciała nie czuły tej bliskości już od kilku miesięcy. Pragnęłam go. Chciałam znów poczuć smak i zapach jego nagiej skóry. Dotknąć spragnionym ciałem jego torsu. Chciałam tylko jego. Potrzebowałam tylko jego.
Tak... To zdecydowanie najlepszy prezent jaki dostałam.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Krótkie trochę, ale jest :D
I jak? Było Romitri? Komentujcie, bardzo proszę. Miłego dnia.
A i jeszcze zdjęcie Romitri ze świąt <3 <3 <3 (By shadowroza)
Oj jaki śliczny rozpuszczam się a końcówka po prostu boska . Czekam na następny. Pozdrawiam Ola
OdpowiedzUsuńWspaniałe. Tyle czekać, ale opłaciło się. Czekam na więcej. Pozdrawiam i życzę weny. :-*
OdpowiedzUsuńKiedy next?
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, ale dziś nie dam rady. Nie mam czasu go przez pisać na bloga. Muszę przeczytać na jutro jeszcze 200 stron lektury. Przepraszam. W następnym rozdziale na początku wszystko wyjaśnie
OdpowiedzUsuń