środa, 22 czerwca 2016

LBA nr. 5

No i znowu xD Trzecie LBA z rzędu! Dziękuje DayDance <3
Czas na pytania...

1. Jeżeli masz ulubioną serię książek wypisz ulubiony cytat z każdej części...
No to musi być AW
Część 1
"- Uważasz, że jestem ładna?
(...)
- Jesteś piękna.
- Piękna?
- Tak bardzo, że czasem mnie to boli."

Część 2
"- Rosemarie - zaczęła ostrzegawczo. - Zamilcz, chociaż raz w życiu.
- Dlaczego? Czyżbym wystawiała na szwank twoją nieskazitelną reputację? Sama mi to powiedziałaś: nie jesteś inna od pozostałych dampirów. Po prostu pieprzyłaś się z nim i...."

Część 3
"Stracisz coś, co jest dla ciebie najcenniejsze, więc dbaj o to, póki możesz (...) Koło się toczy, toczy się bez ustanku."

Część 4
"Zapomniałaś moją pierwszą lekcję: nigdy się nie wahaj."

Część 5
"Miłość przemija. moja się skończyła."

Część 6
"(...) moją ostatnią świadomą myślą była odwieczna mantra strażników.
Oni są najważniejsi."

No i jeszcze z "Zostań jeśli kochasz"
"Mogę cię stracić w taki sposób, jeśli nie stracę cię dzisiaj. Pozwolę ci odejść. Jeśli zostaniesz."

I z kontynuacji tego, czyli - "Wróć, jeśli pamiętasz"
"Hej, dupku! Miło, że się do nas przyłączyłeś!"

2. Co jest twoją mocną stroną?
Odp. ... Nie mam pojęcia

3. Pięć cech twojego charakteru.
Leniwa (trochę, ale jednak), szczera, przyjazna, nie samolubna (mam siostrę, musiałam się dzielić xD i tak mi zostało) i raczej pomocna, jakby co xD

4. Ulubione słowo (nie musi być polskie)?
сосиски <3 Tak genialnie się to wymawia <3 (czyt. sasiski) (czyli parówki xD )

5. Do jakiego książkowego bohatera jesteś najbardziej podobna
a) z wyglądu 
b) z charakteru
I już tu mogę cię zapewnić, że do nikogo, o kim czytałam... >.< ^.^ (Taki unikat ze mnie)

6. Gdyby powstał o tobie film jaki miałby tytuł?
Spytałam się kolegi... Odpowiedział "Dzikus" xD

7. Ulubione miejsce
Moje łóżko.... + hamak i trampolina (można się tak dobrze wyspać)

8. Czego nie znosisz
Nie cierpię, gdy ktoś śpiewa zagraniczną piosenkę nie znając słów, bo wtedy tak bardzo kaleczy obcy język, że nie mogę tego słuchać. Nie nawiedzę siorbania i ćlamkania. Nie znoszę, kiedy ktoś mnie jawnie okłamuje. I nie lubię być w niezręcznych sytuacjach.

9. Gdybyś mogła posiadać jedną rzecz pojawiającą się w twojej ulubionej książce, co by to było?
Sztylet

10. Ulubione piosenki
Kamil Bednarek - List (byłam na koncercvie i słyszałam go na żwca i spiewał tą piosenkę i teraz tak strasznie się tym jaram)
Ariana Grande - One Last Time (aczkolwiek powoli mi się znudza) i Into You
David Guetta ft. Zara Larsson - This one
Justin Biber - Company
C-Bool - Never Go Away
Selena Gomez - Hands To Myself
Twenty One Pilots - Stressed Out
Willy William - Ego
I mogłabym tak jeszcze długo wymieniać





I to chyba wszystko.... :*
To na koniec chciałabym jeszcze powiedzieć, że nie nominuję nikogo i.... Że ruszyły prace nad kolejnym rozdziałem, więc mam nadzieje, że przy odrobinie czasu i weny uda mi się go wstawić na początku wakacji... :* Na razie ;)

LBA nr. 4

Znowu LBA <3 Dziękuje za nominację Anicie :*

A to moje odpowiedzi:

1. Dlaczego postanowiłaś pisać bloga?
Bo skończyłam czytać AW i stwierdziłam, że to mi zdecydowanie nie wystarczy. Często przed snem do głowy przychodziły mi różne scenariusze i tak pewnego dnia narodził się pomysł o stworzeniu tego, że tak powiem bloga...

2. Twój ulubiony aktor.
Oj... Nie podam jednego... Nie dam rady. Ale kochana dwójka to Anam Sandler i Danila Kozlovsky.

3. Kim chcesz zostać w przyszłości?
Hm... Nie mam pojęcia. Myślałam o stomatologii i zajęcia się profesjolanie tańcem. Mam spore doświadczenie w tym drugim (w sumie pierwszym też...) i kilka lat w zespole tanecznym, więc chciałabym to kontynuować.

4. Twoje hobby.
Nie mam xD To znaczy jak mi się nudzi  biegam albo jeżdżę rowerem, albo po prostu leżę i słucham muzyki na łóżku. Chociaż... moim hobby jest chyba spanie xD Uwielbiam spać <3

5. Jaki jest twój ulubiony blog?
Nie da się zdecydować :* Nie umiem

6. Jakie masz plany na wakacje?
No to tak... Na pewno Mazury, i debatujemy nad tym czy nie pojechać tak jak w tamtym roku do Chorwacji. No, ale jakieś jezioro an Mazurach na pewno

7. Jaka jest twoja ulubiona książką?
Ojejka... Tu to już wogóle nie da się wybrać. Czytałam zbyt dużo. W dodatku te najlepsze są w jakiejś serii, a z serii nie da się wybrać najlepszej

8. Co w życiu jest dla ciebie ważne?
Miłość ( w końcu kiedyś na pewno znajdę męża xD), przyjaźń ( co ja bym zrobiła bez tych moich kochanych...), życie chwilą... I spokój kiedy trzeba.

9. Ile czasu spędzasz przy komputerze? (dziennie)
Dobrze, że to nie pytanie o telefon xD Przy kompie.... Tak ze dwie...

10. jakie cechy najbardziej cenisz w ludziach?
Szczerość, poczucie humoru. Ta... te dwie chyba najbardziej

11. Jaką supermoc chciałabyś posiadać?
Chciałabym umieć LATAĆ! Aw... To byłoby piękne

LBA nr 3

Wow! Dzięki wielkie <3 Liliano <3
No to lecimy z tym koksem! (xD)

1. Ulubiona pora roku.
Lato ("we're cool for the summer!") <3 Kocham lato! W dodatku urodziłam się w lato, więc to kolejny powód by je kochać <3

2. Ulubiona postać z ulubionej książki.
Niestety (dla mojej rodziny xD ) Moją ukochaną książką jest Akademia Wampirów. A postać... Hm... Ubóstwiam Rose, ale całe moje serce oddałam dawno Dymitrowi <3 (bóg, a nie człowiek <3) Tyle, że mam dwóch książkowych ulubionych facegtów i myślę, że jest... może nie na równi, ale prawie... z Dymitrem (mimo to nic i nikt nie przebije Bielikowa <3 ). Chodzi mi o Adama z "Wróć, jeśli kochasz" i "Zostań, jeśli pamiętasz" <3 Jego też kocham.

3. Rzeczy, które lubisz w płci przeciwnej.
Przeważnie zwracam uwagę na włosy xD Ale jeśli chodzi o charakter to... poczucie humoru. lubię też jak chłopak nie jest jakoś bardzo zboczony. Ogólnie patrzę na całokształt, rzadko skupiam się na szczegółach. Zdarzają się wyjątki xD

4. Jaki sport najbardziej lubisz.
Zdecydowanie się nie jest możliwe xD Ale mogę wymienić 2, które kocham najbardziej <3 No tak: piłka nożna, siatkówka. <3

5. Spotkałaś Rose, co robisz ?
O matko... No to tak... Najpierw staram się nie piszczeć. Potem przytulam ją i zadaje jej masę pytań, szukając przy tym dyskretnie Dymitra. Jak go nie znajdę to zacznę pytać o niego. Potem pójdziemy we dwie do niego. Będę go całowała (w policzek, żeby Rose nie była zazdrosna). A potem błagam Rose, żeby ona i jej facet nauczyli mnie walczyć. No bo kto jak nie Hathaway najlepiej zna się na kopaniu tyłków <3

6. Ulubiona lekcja w  szkole.
Pod względem wygody - Fizyka (można się tak dobrze wyspać <3 )
Pod względem wszystkiego innego - religia (ksiądz jest mega na luzie o ile nie chodzi o egzaminy do bierzmowania. No ale pośmiać się można xD) i w-f (tu chyba wszystko jest oczywiste <3

7. Co najbardziej lubisz w swoim blogu?
Komentarze i to, że to ja mam wpływ na akcję.

8. Komu kibicujesz na Euro2016?
Kocham cię za to pytanie <3 To tak... Oczywiście POLSKA, a przy okazji Chorwacji (uwielbiam to państwo, bo ludzie są milutcy. Przynajmniej większość xD ). No i kibicowałam Rosji, ale chyba każdy wie co z nimi xD

9. Czy znajomi wiedzą, że piszesz bloga?
Nie i lepiej niech tak zostanie.

10. Ulubiony cytat z książki ?
"Don't hesitate", czyli "Nie wahaj się". Zamówiłam obudowę na której jest ten cytat w angielskiej wersji <3 To takie moje motto.

Dziękuje za nominację :*

sobota, 18 czerwca 2016

Emm...

Hej, mam wiadomość. Kiepską. Nie zawieszam bloga, ale jeszcze przez jakiś czas nie będzie rozdziału. Przepraszam, ale nie mam czasu. Koncert, egzaminy do bierzmowania i inne sprawy. Nie mam czasu. Ale obiecuje, ze długo nie będziecie musieli czekać na nowy rozdział. I postaram się wrócić z czymś dłuższym.
To tyle z mojej strony. Do zobaczenia.

poniedziałek, 13 czerwca 2016

Rozdział 53

   Rozdział 53

     Przepraszam, że taki krótki, ale koniec roku szkolnego i nie mam czasu. W dodatku przez 2 dni nie miałam internetu i no... Przepraszam, ale w nagrodę za czekanie (mam nadzieje, że ktoś jeszcz jest) mam dużo Romitrisiowych scen. Takich... Zresztą sami przeczytajcie.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Drżałam. Wcale nie dlatego, że było mi zimno. Nasze nagie ciała przykrywał koc, znaleziony w szafie. Drżałam, bo nie ochłonęłam jeszcze po ostatnich chwilach. Wtulałam się mocno w ciało Dymitra. Był gorący. W obydwóch tego słowa znaczeniach. Przylgnęłam jeszcze mocniej do jego ciała, rozmyślając o naszym ostatnim zajęciu. Westchnęłam błogo i spojrzałam na Dymitra.
     - Wiesz Towarzyszu... Mam wrażenie, że to miejsce już zawsze będzie dla nas czymś szczególnym - przyznałam cicho.
     Dymitr przyciągnął mnie mocniej do siebie, a drugą ręką zmusił bym na niego spojrzała. Próbowałam odwrócić wzrok, ale przeszła mi na to ochota, gdy tylko nasze spojrzenia się skrzyżowały. Wtedy zapragnęłam patrzeć na niego przez całe życie, non stop. W jego oczach lśnił podziw, błyskało pożądanie i promieniowała miłość. Jego oczy były czymś tak pięknym, że nie mogły równać się z niczym innym.
     - Ty masz przeczucie... Ja to wiem - szepnął.
     Czekałam. Zrozumiał. Podsunął mnie, żebym była na tej samej wysokości, co on. Dalej sama przejęłam kontrolę. Zarzuciłam na nas koc i wbiłam się w usta Dymitra. Uśmiechnął się i oparł dłoń na moim policzku, objął mnie wolnym ramieniem i przycisnął do siebie. Próbowałam zakryć nas całych. Udało mi się, chociaż wiedziałam, że stopy Bielikowa niestety są za daleko, żeby je okryć. Chyba mu to nie przeszkadzało. Muskał kciukiem mój policzek, kiedy ja przesuwałam dłoniom po jego ciele. Odsunęłam się po chwili, lekko zaskoczona. Zsunęłam kołdrę z naszych głów i przyjrzałam się jego twarzy. Oczy błyszczały mu radościom. Usta nadal wykrzywiały się w uśmiechu.
     - O co chodzi? - zmarszczyłam brwi.
     Niczego nie rozumiem. To znaczy wiem, że Dymitra ma powody do radości, zapewne takie same jak ja, ale nie rozumiem dlaczego się tak długo i szczerze uśmiecha. Oczywiście bardzo cieszę się jego radościom, ale chciałabym znać jej przyczynę.
     Dymitr zatknął mi kosmyk włosów za ucho i długo patrzył mi w oczy. Kiedy się wreszcie odezwał, czułam jakby był prawdziwym Bogiem...
     - Jesteś tak niewyobrażalnie piękna - szepnął. Speszyłam się. Nie wiedziałam, co mam zrobić, co powiedzieć, więc po prostu patrzyłam mu w oczy. Dymitr znów położył dłoń na moim policzku. - Nie wiem dlaczego się spotkaliśmy, nie wiem co o tym zadecydowało, ale wiem, że... gdyby wszystko potoczyło się zupełnie inaczej, gdybyśmy się nie spotkali, ie umiałbym nawet być sobą. Byłbym tylko kolejną osobą na świecie. Nie znałbym prawdziwej miłości. Moje siostry, moja rodzina... tak, kocham ich. To jest miłość, ale nie taka jaką czuję do ciebie - Dymitr położył mnie obok siebie i przekręcił się, tak by móc mnie widzieć. Czułam się dziwnie. Nigdy nie mówił mi o tym wprost. Oparłam głowę na jego ramieniu i skuliłam się trochę. Spod koca wystawały tylko nasze głowy, ale nadal było mi trochę zimno. - Gdybyśmy się nie spotkali, świat byłby zwyczajny, a każdy dzień wydawałby się taki sam. Codziennie wstawałbym na trening z nowicjuszami, potem wracał odpocząć i szedł na wartę. I tak w kółko - miałam ochotę zapytać się o coś i dodać kilka słów, ale Dymitr mnie uprzedził. - Może się wydawać, że kiedy ty byłaś w szkole było dokładnie tak samo, ale to nie prawda. Każdy trening był wyzwaniem i niezwykłą przyjemnością zarazem. Nigdy nie wiedziałem czego się po tobie spodziewać. Zawsze byłaś inna. Raz rozkojarzona, raz skupiona, innym razem tak rozbawiona, że nie dało się nic wbić ci do głowy. To wszystko tworzyło cię wspaniałą. Nadal tak jest - przerwał na moment, zamknął oczy i westchnął cicho. Kiedy znów otworzył oczy, wydawało mi się, że coś się zmieniło. Może to dlatego, że właśnie się przede mną otworzył... - Kocham cię, Roza. Zmieniłaś moje życie, zmieniłaś mnie. Pokazałaś mi co to szczęście i wytłumaczyłaś, że dampirom też należy się coś od życia. Zrobiłaś dla mnie tak wiele... Uratowałaś mnie. Zrobiłaś tak wiele dobrych rzeczy dla naszego świata. Jesteś najcudowniejszą kobietą na świecie. Nawet nie wiesz, ile dla mnie znaczy to, że mogę mieć cię w swoim życiu.
     Poczułam łzy w oczach. Cofnęłam je pośpiesznie nie chcąc, by je widział. Mimo to jestem pewna, że bezbłędnie odczytał moją reakcję. Nie czekając na nic więcej zarzuciłam mu ręce na szyję i wtuliłam się w jego ciało. Objął mnie szczelnie ramionami i przycisnął do siebie. Tak bardzo uwielbiam być w jego ramionach. To jedyne miejsce, gdzie mogę być bezbronna. To jedyna miejsce, w którym czuję się bezpieczna. To jedyne miejsce na całym świecie, gdzie mogę pokazać swoją słabość, wiedząc, że to nic złego. Ramiona Dymitra Bielikowa. Tak, to zdecydowanie to, czego potrzebuje.
     - Nie mam pojęcia, czym sobie na ciebie zasłużyłam - mruknęłam mu do ucha.
     Dymitr pocałował mnie w głowę i przytulił jeszcze mocniej.
     Może nie wypowiedziałam długiej, romantycznej, pięknej przemowy. Może nie wyznałam głośno tyło rzeczy, co Dymitr, ale wiedziałam, że jedno moje zdanie miało dla niego wielkie znaczenie.
     - Tak bardzo cię kocham - szepnęłam.
     Po kilku minutach emocje trochę opadły. Dymitr położył się na plecach, a ja oparłam głowę na jego torsie. Muskałam go opuszkami palców.
     Odkąd powiedziałam, że go kocham, żadne z nas nie odezwało się ani razu. Nie czuliśmy takiej potrzeby. Wszystko było takie cudowne... Każdy jego najmniejszy dotyk, sposób, w jaki mnie w taj chwili obejmuje, to, jak się porusza, delikatność w gestach, to wszystko jest niezwykle piękne. Leżąc w jego ramionach, zapomniałam o wszystkim innym. W mojej głowie siedział tylko Dymitr i za nic nie chciał stamtąd wyjść. Nie miałam mu tego za złe. Podobało mi się.
     - Dorzucę drewna - usłyszałam w pewnym momencie.
     Dymitr rozpalił już jakiś czas temu, bo trzęsłam się z zimna. Teraz podniósł się powoli, założył bokserki i podłożył do kominka.
     A ja przez tych parę chwil mogłam podziwiać mojego osobistego boga. Wygląda naprawdę niesamowicie. Widziałam wielu mężczyzn z wyrzeźbionym ciałem: modeli, aktorów, nawet moich przyjaciół i znajomych. Ale żaden z nich nie dorównuje Dymitrowi. On mógłby być wzorem idealnego mężczyzny. Hmm, to ciekawe... Dymitr, przedstawiany jako ideał. Zapewne dziewczyny zwracały by na niego jeszcze więcej uwagi niż teraz. O ile to w ogóle możliwe...
     Czasem zastanawiam się, czy one nie chcą mnie unieszkodliwić. Widziałam, jak reagują, kiedy po skończonym treningu przychodzę do Dymitra, a one dopiero wychodzą z sali. Rzucają mi wtedy niezbyt przyjemne spojrzenia. Cóż, na pewno nie są zadowolone z tego, że bóg jest zajęty. Ale co ja poradzę? Nie oddam im go, za nic na świcie. Bóg o imieniu Dymitr Bielikow jest tylko i wyłącznie mój. I nic tego nie zmieni.
     - O czym myślisz? - spytał Dymitr.
     Położył się koło mnie, a ja wtuliłam się w niego.
     - O tobie... I twoich cichych wielbicielkach - przyznałam. - No, może wcale nie takich cichych, skoro słychać je już z daleka.
     Dymitr zaśmiał się chicho, ale zaraz potem rzucił mi zdziwione spojrzenie.
     - Nie rozumiem - powiedział. - Co masz na myśli?
     Przekręciłam się twarzą do niego.
     - Jak to co? - zachichotałam cicho. - Te wszystkie dziewczyny, które patrzą na ciebie jak na cud możliwy do zdobycia.
     - Chyba trochę to wyolbrzymiasz, Rose - stwierdził Dymitr.
     Skrzywił się trochę. Chyba nie podobało mu się, że ludzi tak bardzo go podziwiają. Albo po prostu mi nie wierzy.
     - Wcale nie - protestowałam. - Mówię tylko prawdę.
     Dymitr uniósł jedną brew.
     - Uważasz, że to prawda?
     Nie rozumiałam tego pytania. Spojrzałam w jego bystre oczy i czułam, że chce znać odpowiedź.
     - Ja to wiem - powiedziałam pewnie. - Naprawdę nie widzisz jak dziewczyny na ciebie patrzą? Przecież to oczywiste, że najchętniej zabrały by cię do siebie. Najlepiej w samych bokserkach i w łóżku... One cieszą się ze wszystkiego, co związane z tobą - Dymitr patrzył na mnie z po wątpieniem. Sądził, że zmyślam, więc postanowiłam mu to udowodnić. - Mówię prawdę! Dziś słyszałam jak rozmawiały chyba cztery, z ostatniego roku. Jedna z nich chwaliła się, że spojrzałeś na nią na śniadaniu, a druga wyśmiała ją i powiedziała, że z nią rozmawiałeś. Do tego obydwie mówiły rzeczy, które tylko ja mogę powiedzieć na prawdę! - oburzyłam się.
     Dymitr uśmiechnął się lekko.
     - Na przykład? - spytał.
     Zawahałam się. Nie sądziłam, że o to zapyta. Nigdy nie mówiłam mu tego wprost. Ale skoro on otworzył się przede mną, ja też powiem mu co myślę.
      - Że masz wspaniały głos. Że twój akcent jest tak niewiarygodnie piękny, że ktoś mógłby uznać twój głos, za głos anioła. Że kiedy mówisz, robisz to niezwykle słodko i seksownie. Że twoje w twoich oczach można się zatracić. Że czasem błyszczą tajemniczo, co pociąga jeszcze bardziej - zamknęłam na chwile oczy i przerwałam. Nie wszystko, co wymieniłam mówiły te nowicjuszki i Dymitr to wiedział. Bałam się jego reakcji. Podniosłam powieki, a nasze spojrzenia od razu się skrzyżowały. Nie powiedział nic, ale jego oczy były pełne szczęścia, miłości. - Wracając... Te dwie kłóciły się jeszcze jakiś czas, o to, która miała więcej szczęścia, a pozostałe dwie wzdychały z zazdrości. Koniec końców, ta krótka, ale zaciekła dyskusja skończyła się zgodnymi wnioskami. Myślę, że sam domyślisz się jakimi.
     Dymitr nadal nie wydawał się przekonany.
      - Nie sądzę, że tak mówiły - powiedział.
     Westchnęłam i przekręciłam się na brzuch. Dymitr chyba wyczuł moje rozdrażnienie, ale nadal uważał, że to co powiedziałam jest kłamstwem.
     - Dlaczego uwierzyłbyś mi, jeśli powiedziałabym, że szkołę zaatakowały strzygi, a nie potrafisz uwierzyć w to, co ludzie o tobie mówią? - spytałam.
     Dymitr przekręcił się w moją stronę i objął mnie na pocieszenie.
     - Atak strzyg wydaje mi się bardziej prawdopodobny - przyznał cicho.
     Okryłam się bardziej kołdrą i opadłam zrezygnowana na ramie Dymitra. On objął mnie mocniej, a ja wyciągałam ciepło z jego ciała.
     - Czasami cię nie rozumiem - mruknęłam. - Dlaczego masz tak niską samoocenę...
     - To nie tak, Rose - zaczął mi tłumaczyć. Odsunął się trochę, żeby móc spojrzeć mi w oczy. - Nie mam niskiej samooceny, po prostu wiem, co jest prawdą. Nie idealizuj mnie.
     - Ja wcale cię nie idealizuje, ani nikt inny. To nie nasza wina, że urodziłeś się perfekcyjny.
     Uśmiechnęłam się szeroko i cmoknęłam Dymitra w policzek. Zaśmiał się cicho.
     - Wiesz... Mam pomysł - powiedziałam w pewnym momencie. Wiedziałam, że Dymitrowi ta rozmowa nie sprawia tak dużej przyjemności jak mi, więc postanowiłam zmienić temat. - Teraz porozmawiamy o czymś innym, a później udowodnię ci, że miałam rację, ok?
     Dymitr przyciągnął mnie do siebie i pocałował lekko.
     - Zgadzam się.
     Spojrzałam mu w oczy...
     - Pójdę sprawdzić czy nie ma tu jakiejś wody - powiedziałam.
     Dymitr uśmiechnął się cwanie. Jednak kiedy wstałam jego uśmiech zmienił się w coś innego, ale równie dla mnie istotnego. Moje nagie ciało wywołało u niego podziw. Byłam z siebie dumna, że umiem wywołać u Dymitra takie emocje.
     Odwróciłam się, niby nie zauważając tego co w rzeczywistości tak bardzo mnie uszczęśliwiło. Najbardziej seksownym i kuszącym krokiem na jaki było mnie stać, poszłam po bieliznę. Założyłam powoli majtki i stanik, i ruszyłam do kuchni.
     Niestety nie znalazłam tu niczego pożytecznego. Nie było żadnej butelki z piciem, ani nawet bieżącej wody w kranie. Szlag! Sądziłam, że coś tu znajdę, skoro, jak się dowiedziałam, niedawno kilka osób spędziło tu noc. No cóż... najwyżej strażnicy w akademii, bez Dymitra w swoim gronie, nie są już tak spostrzegawczy nocami.
     Po dokładnych oględzinach stwierdziłam, że na pewno nic tu nie znajdę, więc zawróciłam. Zatrzymałam się na moment. Chciałam zrobić na Dymitrze jak największe wrażenie, więc musiałam się trochę postarać.Wiem, że i bez dodatków mogę owinąć go sobie wokół palca, ale dlaczego by się trochę nie zabawić. Przecież obydwojgu nam sprawi to radość.
     Poprawiłam włosy i upewniłam się, że bielizna leży jak trzeba. Wszystko dobrze. Ok. Doskonale wiedziałam, że Dymitrowi bardzo odpowiada sposób w jaki ciemna bielizna kontrastuje z moją mało opaloną skórą. Podobało mu się także moje ciało. Formę zdobyłam poprzez wieloletnie treningi, ale nie narzekam na nie. Dzięki nim umiem obronić siebie i innych, a dodatkowo mam ładne ciało, wyrzeźbione, umięśnione. Podobnie jak Dymitra. Choć jego ciało jest znacznie bardziej wysportowane. I do tego takie pociągające. Ah...
    Stwierdziłam, że dłużej nie chcę być sama. Muszę iść do Dymitra, nakazałam sobie w myślach.
    Ledwie zrobiłam krok do przodu, a zza rogu wyszedł nagle Dymitr. Wpadłam mu prosto w ramiona. Wykorzystał to i przyszpilił mnie do ściany. Jego usta błyskawicznie znalazły moje. Wiłam się i wyginałam pod wpływem pocałunku. Wzdychałam głośno nie mogąc powstrzymać podniecenia. Nie znałam go od tej strony. Lekka agresja i moc idealnie pasowały do jego ciało. Był w samych bokserkach. Światło z ognia w kominku ledwie tu docierało, co dodawało Dymitrowi nutę tajemniczości, którą przecież od zawsze w sobie ma. Pociągał mnie.
     Złapał mnie za nadgarstki, popchnął w bok, położył na drewniany stół i przycisnął mnie mocno. Wdrapał się nade mnie. Oderwałam wzrok od jego torsu i spojrzałam wyżej. W jego oczach było tyle pożądania... Płoną, a ja razem z nim. Wbił się zachłannie w moje wargi, nie czekając na żaden znak.
     Nie panował nad sobą, a ja dobrze o tym wiedziałam. Zaufał mi i sobie; pozwolił by instynkt przejął kontrolę.
     Podniósł się, ciągnąc mnie. Wstaliśmy i, przypierając się co chwilę nawzajem do ścian, doszliśmy do łóżka. Dymitr wyglądał nieziemsko. Pożerałam go wzrokiem. Obserwowałam go czujnie między pocałunkami, był niesamowicie seksowny.
     Muszę przyznać, że tamte dziewczyny miał rację. W dodatku żadna z nich tak na prawdę nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo chciałaby widzieć strażnika Bielikowa u siebie w łóżku. Ale mogą tylko o tym marzyć. Tylko jedna uczennica mogła się z nim przespać. Wybrał mnie, a ja jego. I nic nie zmieni naszej decyzji.
     Złapałam za bokserki Dymitra, pociągnęłam go w swoją stronę, a kiedy jego ciało dotknęło mojego, oparłam dłonie na jego torsie i popchnęłam go lekko na łóżko. Upadł na nie bezwiednie na łóżko. Mógł utrzymać się w pionie i obydwoje o tym wiedzieliśmy. Ale obydwoje zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że upadł, bo sam tego chciał.
     Wdrapałam się nad niego i musnęłam ustami jego szyję. Dymitr oparł dłonie na moich biodrach i zacisnął na nich palce. Syknęłam mu prosto do ucha. Podnieciło go to. Przesunęłam dłonią po jego torsie i brzuchu. Zadrżał, więc powtórzyłam to. Nie miałam szansy wykazać się bardziej, bo Dymitr przekręcił nas sprawnie, tak, że to ja leżałam na plecach. Wsunął mi dłoń od kark i zatopił usta w moim biuście. Jęknęłam z rozkoszy. Wiłam się bardziej niż tam pod ścianą. Nie panując nad tym, uniosłam się na palcach. Nasze brzuchy dotknęły się, co rozproszyło Dymitra. Mój dotyk działa na niego, tak jak jego dotyk na mnie.
     Dymitr odsunął się nagle ode mnie. Spojrzał mi w oczy; w jego było więcej miłości niż pożądania. Przeszła mu ochota na seks. Nagle zapragnął czystej miłości. Nie miałam mu tego za złe. Jej potrzebujemy znacznie bardziej niż miłosnych uniesień.
     Rosjanin nachylił się.
     - Kocham cię - szepnął po rosyjsku. Zrozumiałam. Powtarza mi to tyle razy, że nie sposób nie zapamiętać. To niesamowite, że dwoma słowami potrafi mi udowodnić swoją miłość do mnie. I jego głos.... Mm... Ten anielski akcent.
     Dymitr położył się na mnie lekko i schował twarz w moich włosach. Objęłam go i pocałowałam w ramię. Uwielbiałam, kiedy był napalony jak nastolatek, ale kochałam go także spokojnego, romantycznego. Kocham każdą jego stronę, nawet jeśli czasem potrafi być trochę irytujący, to i tak jest tylko mój.
     Mimo nagłego sentymentu i romantyzmu Dymitra, mi pozostało w głowie miejsce na coś dla rozluźnienia. Wsunęłam dłoń pod bokserki Dymitra i położyłam ją na jego ciepłym pośladku. Tak jak się spodziewałam, Dymitr zareagował niemal od razu. Uniósł głowę i spojrzał na mnie.
     - Masz bardzo seksowny tyłek, Towarzyszu - zaśmiałam się.

sobota, 4 czerwca 2016

Rozdział 52

Rozdział 52

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
     Dymitr wytłumaczył mi o co chodzi po drodze. To znaczy sądził, że o tym nie wiem, dlatego dość szczegółowo tłumaczył mi cel wizyty w gabinecie Kirowej. Pamiętam, że kiedy byliśmy w Bai Dymitr rozmawiał o tym z mamą. Mówili o listach, które do siebie wysyłali, a które nie doszły do adresatów. To znaczy rodzina Dymitra otrzymywała listy i paczki, ale Dymitr nie. Dlatego wczoraj poszedł w tej sprawie do dyrektorki i dlatego teraz tam idziemy.
     Listy.... Dymitr nie wspomniał teraz, że pisał w nich o mnie. Wiem, nie mam prawa tego wiedzieć, ale usłyszałam tego dnia, kiedy Olena przyszła do nas do pokoju, a ja jeszcze spałam. No, przynajmniej przez pierwsze kilkanaście sekund. Nagle wstąpiła we mnie wielka ciekawość. Chciałabym przeczytać te listy. Chciałabym wyobrazić sobie to wszystko z punktu widzenia Dymitra. Chciałabym wiedzieć co o mnie wtedy sądził. Co sądził o nas... Może od początku kochał mnie tak mocno jak ja jego.
     Muszę powstrzymać ciekawość... Przecież nie mogę wypytywać o to Dymitra, a listów czy tak czy tak nie dostane do rąk. Są pewnie gdzieś w Bai...
     Dymitr wszedł do gabinetu Kirowej, a mi kazał iść do tego ich pokoju rozrywek. No więc ruszyłam...
     W środku nie było nikogo. Kompletna cisza. Przypomniałam sobie, że nadal trwają zajęcia. Usiadłam na jednym z fotelów w sali kinowej i znów poczułam się senna. Przymknęłam oczy i mimowolnie zaczęłam zasypiać. Obudził mnie dźwięk otwieranych drzwi. Przetarłam oczy, rozejrzałam się wokół. Przeszłam do głównej sali. Tam też nikogo nie ma. Wzruszyłam ramionami i poszłam po sok. Wzięłam szklankę i... cholera, dlaczego tu nie ma soku? Nawet wody? Naprawdę? Westchnęłam głośno i złapałam w rękę batona. Stwierdziłam, że tu też może być trochę energii. Nie jadłam batonów od dawna, więc kiedy tylko cienka warstwa czekolady rozpłynęła się w moich ustach zamruczałam z błogim uśmiechem. Czekolada to trochę coś zakazanego. ie do końca, bo nikt nie zabrania nam jeść słodyczy, ale jeśli chcemy trzymać formę nie możemy opychać się kaloriami i cukrami. Ale nie zaszkodzi jeśli od czasu do czasu zjem coś słodkiego nic się nie stanie. Błyskawicznie pochłonęłam pierwszego batona. Potem także drugiego i kiedy miałam już sięgać po trzeciego uświadomiłam sobie, że to trochę za dużo. Odłożyłam go na miejsce i podeszłam w inny róg pokoju. Chwyciłam piłkę do kosza. Nigdy nie grałam w koszykówkę, ale widziałam jak robią to inni. Przecież trafienie do kosza nie może być trudne. No dobra, może w praktyce jest trochę trudniej, ale mimo to chciałam spróbować chociaż cząstki tej gry. Ustawiłam się kilka metrów od kosza, zawieszanego an wysokości dwóch metrów, wycelowałam i rzuciłam. Trafiłam! Pierwszy rzut w moim życiu i już sukces, pomyślałam dumnie. Rzucałam jeszcze jakiś czas i prawie za każdym razem trafiałam. Jestem w tym najlepsza, zachichotałam w myślach.
     Nagle poczułam senność. No, nie tak nagle. W każdym bądź razie znów zachciało mi się spać. Musiałam coś zrobić. Nie mogę przecież teraz zasnąć, a w pobliżu nie ma żadnych energetyków. Nawet wody tu nie ma! Rozejrzałam się i z rozczarowaniem zauważyłam, że jedyną rzeczą, która może mi teraz pomóc jest kawa... Dymitr pije ją codziennie, a ja nigdy nie miałam jej w ustach. Zawsze uważałam ją za ohydztwo. Pachnie okropnie! A samo to jest już powodem bym jej nie smakowała. Mimo to nie miałam teraz wyjścia. Czułam się tak zmęczona, że wystarczyłoby, że położyłabym głowę na poduszce, a już bym spała. W zasadzie to nawet nie musiałaby być poduszka. Mniejsza o to. Zmusiłam się, podeszłam do stolika i zaparzyłam sobie kawę. Potem długo jeszcze patrzyłam się na czarną substancję. Nie byłam pewna czy się nie otruję. W końcu zaryzykowałam. Jednym haustem chciałam wypić przynajmniej pół, ale kawa okazała się tak niedobra jak to sobie wyobrażałam. Od razu wyplułam wszystko co miałam w ustach z powrotem do szklanki. Blee, nigdy więcej, pomyślałam.
     Do sali wszedł Dymitr. Zauważył moją skwaszoną minę. Jego twarz na początku wyrażała niepokój, ale szybko zorientował się w sytuacji. Podszedł do mnie i zaśmiał się.
     - To twoje dziadostwo prawie mnie otruło - poskarżyłam się.
     - Więc po co to piłaś? - spytał, wciąż rozbawiony. - Planowałaś zmienić zdanie na temat kawy?
     Usiadłam na krześle. Dymitr podszedł kilka kroków.
     - Nie - odparłam. - Poczułam się strasznie senna i próbowałam się otrzeźwić. Nie miałam nic innego pod ręką, więc sięgnęłam po jak widać bardzo drastyczne metody.
     Wstałam i zaczęłam szukać czegoś do picia.
     - W dodatku nadal czuje ten cholerny smak - poskarżyłam się. - A nie ma niczego innego do popicia.
     Dymitr złapał mnie za nadgarstek i odwrócił w swoją stronę. Spojrzałam mu w oczy, śmiały się i błyszczały czymś niezwykłym. Wychwyciłam też pożądanie. Dymitr zdecydowanie chciał powrócić do tego co robiliśmy jakiś czas temu w wartowni. Potwierdzało to wszystko - jego oczy, gesty, nawet słowa.
     - Mogę pomóc ci pozbyć się smaku kawy - zaproponował.
     Zanim przyciągnął mnie do siebie zdążyłam jeszcze posłać mu cwany uśmiech. Dymitr zatopił usta w moich. Całował tak, jakby naprawdę chciał pomóc mi pozbyć się smaku kawy z ust. A teraz nawet nie myślałam o tym cholerstwie. Byłam zbyt skupiona na tym co robił Dymitr. Chyba nieświadomie błądził dłońmi po całym moim ciele. Nie przeszkadzało mu nawet to, że może tu przyjść każdy strażnik i w każdej chwili. Całą swoją uwagę skupił na mnie, a ja chciałam by tak było zawsze. Złapałam go za kark i przyciągnęłam jak najbardziej do siebie. Wbiłam paznokcie w jego plecy i starałam się owinąć swoją nogę wokół jego. Pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne. Dymitr coraz śmielej przesuwał dłońmi po moim ciele. Ja coraz mocniej ściskałam jego ciało. Już dawno przestało chodzić o smak kawy. Nawet nie wiem czy wogóle o nią chodziło.
     Odsunęliśmy się od siebie oddychając nierównomiernie. Patrzyliśmy sobie w oczy i nie zamierzaliśmy przestać. Nie przestaliśmy z własnego wyboru - usłyszeliśmy kroki na korytarzu, ktoś tu szedł. Dymitr jednak o dziwo nie zamierzał ze mnie rezygnować. Złapał w rękę batona, usiadł na krześle i pociągnął mnie. Upadłam na jego kolana. W tym momencie do sali weszła Alberta ze Stanem. Zdziwili się na nasz widok. No może nie tyle na nasz widok, co ze względu na to, że pierwszy raz widzą nas tak blisko. Cóż, gdyby widzieli nas jeszcze przed chwilą, wtedy dopiero mogli by mówić o bliskości...
     - Dzień dobry - przywitałam się radośnie.
     Straciłam ochotę na spanie. Ale to czego teraz chcę też ma związek z łóżkiem.
     - Dzień dobry - odparła szybko Alberta.
     Strażnicy szybko się otrząsnęli. Uśmiechnęli się do nas i poszli robić sobie kawę... Eh. Ohydne czarne coś...
     - Nienawidzę tego cholerstwa - mruknęłam cicho do Dymitra. - Ale jeśli zamierzasz za każdym razem w taki sposób pozbywać się tego smaku chyba zacznę pić kawę nałogowo.
     Dymitr roześmiał się tak głośno, że wyraźnie zwrócił na siebie uwagę Alberty i Stana. Spojrzeli na niego zdziwieni. Dymitr uspokoił się szybko widząc to, ale jego oczy nadal się śmiały.  Właściwie robiły to odkąd tylko wszedł do tego pomieszczenia.
     - Podoba mi się ten pomysł - szepnął mi do ucha.
     Uśmiechnęłam się szeroko i spojrzałam na niego. Szukałam pozwolenia na mały gest... Dostałam je. Przysunęłam się i musnęłam lekko jego wargi. Zadrżał i... spodobało mu się to, bardzo... Odsunęłam się zadowolona z siebie, z cwanym uśmiechem i przygryzłam lekko dolną wargę. Wiedziałam, że to zawsze działa na Dymitra. Wtedy chce więcej i nie panuje nad sobą. Zorientował się co planuje, ale nie wyraził żadnego sprzeciwu.
     - Hej zakochańce! - krzyknął Stan. Nagle jego słowa skojarzyły mi się z Abe'em. To mój ojciec zwykle tak do nas mówił. Swoją drogą dawno go nie widziałam... - Może chcecie zagrać w piłkarzyki?
     - Ty grasz? - prychnęłam, schodząc z kolan Dymitra. Puścił mnie z wielkim wysiłkiem.
     Stan spojrzał na mnie podejrzliwie.
     - Czy ty chcesz mnie sprowokować, Hathaway?
     Byłam pewna, że chodziło mu tylko i wyłącznie o piłkarzyki. Tyle, że mi nie tylko o to...
     - Już to robię i nie zamierzam przestać - odparłam dumnie.
     Stan zaśmiał się głośno, ale to nie na jego reakcji mi zależało. Zerknęłam lekko w stronę Dymitra... Wyglądał normalnie, ale jego oczy nie. Błysnęły nagle czymś tak mocnym, że nie mogłam oderwać od nich wzroku. Były niesamowite, nieziemskie. Pragnął mnie. I ja jego. Nie powinniśmy tu być, pomyślałam, gdyby nie Kirowa bylibyśmy w odpowiednim miejscu.
     - Jedna rudna - mruknęłam. - Jedna runda i idziemy.
     Czułam na sobie zdziwione spojrzenia. Zignorowałam je.
     - Nie ma problemu... - odparł Stan.
     Nie mówiłam do niego, dopiero teraz zrozumiałam, że mogło to tak zabrzmieć. Mimo to jedno spojrzenie i wiedziałam, że Dymitr zrozumiał mój przekaz. Zawsze mnie rozumiał.
     Zmusiłam się do odwrócenia wzroku od Bielikowa...
     - Ja i Alberta kontra ty i Dymitr - zaproponowałam Stanowi.
     Uśmiechnął się chytrze.
     - Kobiety na mężczyzn? Odważna jesteś - stwierdził.
     - Wiem - przyznałam nieskromnie. - I myślałam, że pan też to wie, strażniku Alto.
     Przeszłam koło niego dumnie i stanęłam po jednej stronie małego boiska.
     - Nie uważasz, że jesteś za bardzo pewna siebie? - zaśmiał się dampir.
     Zerknęłam na niego.
     - Nie, skądże. Chwila... - oparłam dłonie na biodrach. - Czy ty uważasz, że przegram? Przepraszam, przegramy?
     - Nie, skądże... - powtórzył po mnie ironicznie. - Może tylko trochę.
     Oparłam ręce o piłkarzyki i pochyliłam się leciutko do przodu. To był odruch mimowolny, wcale nie chciałam tego zrobić. Samo wyszło...
     - W takim razie co powiesz na mały zakład? - przechyliłam głowę, chcąc go przekonać.
     Naciskałam na niego wzrokiem tak długo, że w końcu skapitulował. Podejrzewam, że zrobił to tylko dlatego, że miał "pewność" wygranej.
     - Dobra - klasnął w dłonie. - Zgadzam się. O co w takim razie gramy?
     Zastanowiłam się nad nagrodą...
     - O warty - zaproponowała Alberta. Odezwała się drugi raz odkąd tu jest.
     Stwierdziłam, że jej propozycja jest dobra. Z chęcią oddam chłopakom nawet jedną swoją warte przy bramie. Chłopakom... Chwila! Chłopakom! Nie! Miałam spędzać czas z Dymitrem, a nie go marnować! W dodatku na jego niekorzyść. Nie ma mowy!
     Starałam się na szybko wymyślić coś innego. Tyle, że wszystko było z niekorzyścią dla Dymitra, szlag!
     - Jeśli wygramy robicie nam przynajmniej dwudziestominutowy masaż, a jeśli...
     - Nie. - przerwał mi nagle Stan. - Nienawidzę robić masażów. Coś innego?
     Westchnęłam i zaczęłam w myślach szukać innego rozwiązania. Nic nie przychodziło nam do głów.
     - A może tak o treningi - zaproponował Dymitr. Zmarszczyliśmy brwi nie wiedząc o co mu chodzi. - Jeśli dziewczyny wygrają ja i ty - zwrócił się do Stana - poprowadzimy zajęcia Alberty i weżniemy warte Rose. Ale jeśli my wygramy, dziewczyny zajmą się nowicjuszami na naszych godzinach.
     Stan klasnął w ręce uradowany. Zastanowiłam się nad tym i stwierdziłam, że lepszego pomysłu nie znajdziemy, a któraś ze stron
     - Tak! - wykrzyknął. - To świetny pomysł! Przecież wszyscy wolelibyśmy siedzieć tu niż uczyć dzieciaki. Nawet ty, Bielikow, jak widać.
     Uśmiechnęłam się.
     - Dymitr nie lubi już tych zajęć, bo nie uczy mnie - wtrąciłam.
     Wszyscy wybuchnęli śmiechem.
     Dymitr podszedł do mnie i objął ramieniem. Czując jego dotyk znowu zapragnęłam wrócić do wartowni. On też. Nie mogliśmy tam iść. Nie teraz. Stan i Alberta na pewno zorientowaliby się o co chodzi,a my woleliśmy zatrzymać to tylko dla siebie. Więc Dymitr powiedział tylko
     - Masz rację
     i podszedł do Stana.
     Zaczęliśmy grę. Kilka razy grałam już w piłkarzyki. Dotąd nie sądziłam, że to takie trudne. Sądziłam, że trafienie małym ludzikiem w piłkę jest dziecinnie proste i wystarcza by wygrać mecz. W praktyce wygląda to niestety trochę trudniej... Całe szczęście Alberta jest całkiem niezła w te klocki. Moja rola ograniczała się do... Właściwie nie wiem. To Alberta broniła, strzelała... Cóż, ja byłam zawodnikiem, to pewne. No dobra, czasem udało mi dotknąć piłki. Raz nawet strzeliłam bramkę. Całkowicie przypadkiem, ale tego nie musi nikt wiedzieć.
     Wygrałyśmy!
     Po długiej walce wreszcie wygrałyśmy! My, nie chłopaki! Tak!
     - Wow! - krzyknęłam Stanowie do ucha. - I kto tu jest lepszy!?
     Zaśmiał się.
     - Alberta - przyznał. - Rzeczywiście jest lepsza ode mnie, nawet od twojego Rosjanina.
     Nie uraził tym Dymitra. Po prostu droczył się z nami. Trochę dziwne uczucie bawić się z byłymi nauczycielami jak z dobrymi znajomymi...
     - Nikt nie jest lepszy od Dymitra - mruknęłam z uśmiechem, nie zdając sobie z tego sprawy.
     Uświadomiłam sobie, że wypowiedziałam te słowa na głos, kiedy wszyscy zamilkli i wpatrywali się we mnie przez kilka sekund. Po chwili odwrócili wzrok, a Stan i Alberta zaczęli się przechwalać zdolnościami. Zerkali na mnie co jakiś czas, więc postanowiłam rozładować odrobinę to dziwne napięcie.
     - Ale to, że Alberta z moją pomocą was pokonała chyba jednak o czymś świadczy, Towarzyszu - uśmiechnęłam się zadziornie.
     Dymitr pokręcił głową, a jego usta wykrzywiły się w  uśmiechu. Och, jaki seksowny, westchnęłam w myślach. Szlag! Znowu to robi. Nie wiem na ile świadomi Dymitr używa swojego uroku, ale to strasznie pociągające.
     - Miała być jedna runda - krzyknęłam. Nie wiem po co, chyba z przejęcia.
     - Już spokojnie, Rose - zachichotała Alberta. - Nikt cię tu nie trzyma.
     Coś w jej spojrzeniu uświadomiło mi, że kobieta domyśla się prawdy.
     - Lećcie już - powiedział Stan. - Widzimy się na kolacji.
     Albo i nie, stwierdziłam w myślach.
     Złapałam Dymitra za rękę, ale o dziwo to n pociągnął mnie ku wyjściu. A myślałam, że to ja jestem bardziej spragniona jego dotyku. Zanim drzwi się za nami zamknęły zdążyłam jeszcze się pożegnać. Dymitr ciągnął mnie cały czas. Ledwo nadążałam za nim. Był wyższy, miał dłuższe nogi, czyli szedł szybciej. W niektórych momentach musiałam nawet truchtać za nim.
     - Zwolniej kowboju - zaśmiałam się, kiedy byliśmy już w lesie.
     Prawda byłą jednak taka, że nie widziałam w tym nic śmiesznego. Raczej coś innego. Pociągała mnie postawa Dymitra. Wyglądał jakby szedł stoczyć wojnę z batalią strzyg, podczas gdy tak naprawdę chce jak najszybciej dostać się do wartowni. Był tak bardzo zdeterminowany, pewny, chciał osiągnąć konkretny cel i nic nie było w stanie go powstrzymać. A ja wcale nie zamierzałam tego robić.
    Doszliśmy na miejsce. Ledwie weszliśmy do środka, a Dymitr rzucił się na mnie, głodny i spragniony. Zamknął za nami drzwi i przycisnął mnie do nich tak mocno jak tylko mógł. Nie panował nad sobą, górę wzięło pożądanie i nic (oprócz zagrożenia czyjegoś życia) nie mogło go powstrzymać. Kontrolę przejął instynkt. Dymitr całował wkładając w to całą moc. Złapał mnie za nadgarstki i unieruchomił je nad moją głową, przytrzymując jedną ręką. Jęknęłam głośno, kiedy drugą ręką przeszukiwał moje ciało. Tak bardzo tęskniłam za jego dotykiem. Nie było tu delikatności. Miłość i pożądanie, niezaspokojone pragnienie - tylko tyle czułam, on też. Próbowałam uwolnić ręce, chcąc dotknąć ciała Dymitra, ale nie pozwolił mi na to. Zamiast tego jeszcze mocniej zacisnął palce na moich nadgarstkach.
     Był napalony jak nastolatek, a mi to się podobało. Uwielbiam to, że Dymitr jest niesamowicie dojrzały, ale kochałam chwile, kiedy zachowywał się jak młody chłopak.
     Czując ręce Dymitra na moim udzie, wróciłam do rzeczywistości. Tu również zacisnął palce i gwałtownie pociągnął moją nogę do góry. Owinęłam ją, wokół jego bioder, a on przesuwał po niej dłoniom coraz śmielej. Drugą ręką puścił moje ręce i zacisnął ją na moim biodrze przyciągając do siebie. Ja natomiast palce jednej dłoni wbiłam w jego kark, a drugą rękę wsunęłam pod prochowiec i wbiłam paznokcie w jego plecy. Przyciągnęłam go do siebie tak blisko jak było to możliwe. Płaszcz Dymitra przeszkadzał mi tak bardzo jak jeszcze nigdy. Ale to Dymitr szybciej zdjął moją kurtkę. Potem pomógł mi ze swoim prochowcem. Moje nogi przestały dotykać podłogi. Dymitr podniósł mnie i znów przyparł do drzwi. Owinęłam ręce wokół jego głowy. Jedna jego ręka mnie podtrzymywała, a druga wsunęła się pod moją koszulkę.
     Dymitr nie wytrzymywał, był tak bardzo spragniony jak jeszcze nigdy. Nie mam pojęcia dlaczego, ale nie zastanawiałam się na tym. Nie chciałam. Nie mogłam. Byłam zbyt blisko jego ciała...
    Wargi Dymitra pieściły moją szyję, a ja poddawałam się mu, chcąc by ta chwila trwała wiecznie. Zaniósł mnie na łóżko, szybko ściągnął swoją koszulkę i położył się na mnie.  Ledwo oddychałam. Nie tylko tylko przez ciężar jego ciała. Usta Dymitra chciały przesunąć się na mój dekolt, ale bluzka uniemożliwiła to zadanie. Poczułam jak ręce Rosjanina tam wędrują. Złapał za koszulkę i pociągnął mocno. Nawet nasze głośne oddechy nie zagłuszyły dźwięku rwanego materiału. Dymitr odsunął się ode mnie kawałek, tak, by móc spojrzeć na moje ciało. Doskonale wiedziałam jak działa na niego ten widok. Nie mógł oderwać wzroku. Dokładnie tak samo działa na mnie jego nagi tors. Złapałam za krawędź jego spodni i pociągnęłam. Upadł na mnie i od razu przytknął usta do mojego dekoltu. Oddychałam jeszcze głośniej, wyginając się mocno. Dymitr wykorzystał to i zsunął ze mnie podartą bluzkę. Poczułam jak jego ręce łapią za moje spodnie i rozpinają je. Sama je z siebie ściągnęłam. Przy okazji pomogłam też Dymitrowi pozbyć się jego spodni...
     Nie mogłam się na niczym skupić. Na niczym poza Dymitrem. Był obiektem moich rozmyślań, westchnień, jęków rozkoszy przez cały ten czas, kiedy byliśmy tak bardzo blisko. Jego ciało, jego dotyk, on. To wszystko tak bardzo mnie pochłonęło...
    Zaczynam myśleć, że ta stara wartownia, ma naprawdę ogromne znaczenie w  naszym życiu. I chyba jeszcze nie raz tu powrócimy...
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
   Mega przepraszam, że tak późno, ale na prawdę nie mam czasu. Nie obiecuje następnego rozdziału w weekend, bo nie wiem kiedy będzie. Mam nadzieje, że ktoś jeszcze to przeczyta i będzie czekał, aż dodam następny. Bardzo przepraszam, za tak duże opóźnienie, ale uwierzcie mi, nie mam czasu. Naprawdę. Przepraszam i mam nadzieje, że rozdział nie był beznadziejny ;)