poniedziałek, 13 czerwca 2016

Rozdział 53

   Rozdział 53

     Przepraszam, że taki krótki, ale koniec roku szkolnego i nie mam czasu. W dodatku przez 2 dni nie miałam internetu i no... Przepraszam, ale w nagrodę za czekanie (mam nadzieje, że ktoś jeszcz jest) mam dużo Romitrisiowych scen. Takich... Zresztą sami przeczytajcie.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Drżałam. Wcale nie dlatego, że było mi zimno. Nasze nagie ciała przykrywał koc, znaleziony w szafie. Drżałam, bo nie ochłonęłam jeszcze po ostatnich chwilach. Wtulałam się mocno w ciało Dymitra. Był gorący. W obydwóch tego słowa znaczeniach. Przylgnęłam jeszcze mocniej do jego ciała, rozmyślając o naszym ostatnim zajęciu. Westchnęłam błogo i spojrzałam na Dymitra.
     - Wiesz Towarzyszu... Mam wrażenie, że to miejsce już zawsze będzie dla nas czymś szczególnym - przyznałam cicho.
     Dymitr przyciągnął mnie mocniej do siebie, a drugą ręką zmusił bym na niego spojrzała. Próbowałam odwrócić wzrok, ale przeszła mi na to ochota, gdy tylko nasze spojrzenia się skrzyżowały. Wtedy zapragnęłam patrzeć na niego przez całe życie, non stop. W jego oczach lśnił podziw, błyskało pożądanie i promieniowała miłość. Jego oczy były czymś tak pięknym, że nie mogły równać się z niczym innym.
     - Ty masz przeczucie... Ja to wiem - szepnął.
     Czekałam. Zrozumiał. Podsunął mnie, żebym była na tej samej wysokości, co on. Dalej sama przejęłam kontrolę. Zarzuciłam na nas koc i wbiłam się w usta Dymitra. Uśmiechnął się i oparł dłoń na moim policzku, objął mnie wolnym ramieniem i przycisnął do siebie. Próbowałam zakryć nas całych. Udało mi się, chociaż wiedziałam, że stopy Bielikowa niestety są za daleko, żeby je okryć. Chyba mu to nie przeszkadzało. Muskał kciukiem mój policzek, kiedy ja przesuwałam dłoniom po jego ciele. Odsunęłam się po chwili, lekko zaskoczona. Zsunęłam kołdrę z naszych głów i przyjrzałam się jego twarzy. Oczy błyszczały mu radościom. Usta nadal wykrzywiały się w uśmiechu.
     - O co chodzi? - zmarszczyłam brwi.
     Niczego nie rozumiem. To znaczy wiem, że Dymitra ma powody do radości, zapewne takie same jak ja, ale nie rozumiem dlaczego się tak długo i szczerze uśmiecha. Oczywiście bardzo cieszę się jego radościom, ale chciałabym znać jej przyczynę.
     Dymitr zatknął mi kosmyk włosów za ucho i długo patrzył mi w oczy. Kiedy się wreszcie odezwał, czułam jakby był prawdziwym Bogiem...
     - Jesteś tak niewyobrażalnie piękna - szepnął. Speszyłam się. Nie wiedziałam, co mam zrobić, co powiedzieć, więc po prostu patrzyłam mu w oczy. Dymitr znów położył dłoń na moim policzku. - Nie wiem dlaczego się spotkaliśmy, nie wiem co o tym zadecydowało, ale wiem, że... gdyby wszystko potoczyło się zupełnie inaczej, gdybyśmy się nie spotkali, ie umiałbym nawet być sobą. Byłbym tylko kolejną osobą na świecie. Nie znałbym prawdziwej miłości. Moje siostry, moja rodzina... tak, kocham ich. To jest miłość, ale nie taka jaką czuję do ciebie - Dymitr położył mnie obok siebie i przekręcił się, tak by móc mnie widzieć. Czułam się dziwnie. Nigdy nie mówił mi o tym wprost. Oparłam głowę na jego ramieniu i skuliłam się trochę. Spod koca wystawały tylko nasze głowy, ale nadal było mi trochę zimno. - Gdybyśmy się nie spotkali, świat byłby zwyczajny, a każdy dzień wydawałby się taki sam. Codziennie wstawałbym na trening z nowicjuszami, potem wracał odpocząć i szedł na wartę. I tak w kółko - miałam ochotę zapytać się o coś i dodać kilka słów, ale Dymitr mnie uprzedził. - Może się wydawać, że kiedy ty byłaś w szkole było dokładnie tak samo, ale to nie prawda. Każdy trening był wyzwaniem i niezwykłą przyjemnością zarazem. Nigdy nie wiedziałem czego się po tobie spodziewać. Zawsze byłaś inna. Raz rozkojarzona, raz skupiona, innym razem tak rozbawiona, że nie dało się nic wbić ci do głowy. To wszystko tworzyło cię wspaniałą. Nadal tak jest - przerwał na moment, zamknął oczy i westchnął cicho. Kiedy znów otworzył oczy, wydawało mi się, że coś się zmieniło. Może to dlatego, że właśnie się przede mną otworzył... - Kocham cię, Roza. Zmieniłaś moje życie, zmieniłaś mnie. Pokazałaś mi co to szczęście i wytłumaczyłaś, że dampirom też należy się coś od życia. Zrobiłaś dla mnie tak wiele... Uratowałaś mnie. Zrobiłaś tak wiele dobrych rzeczy dla naszego świata. Jesteś najcudowniejszą kobietą na świecie. Nawet nie wiesz, ile dla mnie znaczy to, że mogę mieć cię w swoim życiu.
     Poczułam łzy w oczach. Cofnęłam je pośpiesznie nie chcąc, by je widział. Mimo to jestem pewna, że bezbłędnie odczytał moją reakcję. Nie czekając na nic więcej zarzuciłam mu ręce na szyję i wtuliłam się w jego ciało. Objął mnie szczelnie ramionami i przycisnął do siebie. Tak bardzo uwielbiam być w jego ramionach. To jedyne miejsce, gdzie mogę być bezbronna. To jedyna miejsce, w którym czuję się bezpieczna. To jedyne miejsce na całym świecie, gdzie mogę pokazać swoją słabość, wiedząc, że to nic złego. Ramiona Dymitra Bielikowa. Tak, to zdecydowanie to, czego potrzebuje.
     - Nie mam pojęcia, czym sobie na ciebie zasłużyłam - mruknęłam mu do ucha.
     Dymitr pocałował mnie w głowę i przytulił jeszcze mocniej.
     Może nie wypowiedziałam długiej, romantycznej, pięknej przemowy. Może nie wyznałam głośno tyło rzeczy, co Dymitr, ale wiedziałam, że jedno moje zdanie miało dla niego wielkie znaczenie.
     - Tak bardzo cię kocham - szepnęłam.
     Po kilku minutach emocje trochę opadły. Dymitr położył się na plecach, a ja oparłam głowę na jego torsie. Muskałam go opuszkami palców.
     Odkąd powiedziałam, że go kocham, żadne z nas nie odezwało się ani razu. Nie czuliśmy takiej potrzeby. Wszystko było takie cudowne... Każdy jego najmniejszy dotyk, sposób, w jaki mnie w taj chwili obejmuje, to, jak się porusza, delikatność w gestach, to wszystko jest niezwykle piękne. Leżąc w jego ramionach, zapomniałam o wszystkim innym. W mojej głowie siedział tylko Dymitr i za nic nie chciał stamtąd wyjść. Nie miałam mu tego za złe. Podobało mi się.
     - Dorzucę drewna - usłyszałam w pewnym momencie.
     Dymitr rozpalił już jakiś czas temu, bo trzęsłam się z zimna. Teraz podniósł się powoli, założył bokserki i podłożył do kominka.
     A ja przez tych parę chwil mogłam podziwiać mojego osobistego boga. Wygląda naprawdę niesamowicie. Widziałam wielu mężczyzn z wyrzeźbionym ciałem: modeli, aktorów, nawet moich przyjaciół i znajomych. Ale żaden z nich nie dorównuje Dymitrowi. On mógłby być wzorem idealnego mężczyzny. Hmm, to ciekawe... Dymitr, przedstawiany jako ideał. Zapewne dziewczyny zwracały by na niego jeszcze więcej uwagi niż teraz. O ile to w ogóle możliwe...
     Czasem zastanawiam się, czy one nie chcą mnie unieszkodliwić. Widziałam, jak reagują, kiedy po skończonym treningu przychodzę do Dymitra, a one dopiero wychodzą z sali. Rzucają mi wtedy niezbyt przyjemne spojrzenia. Cóż, na pewno nie są zadowolone z tego, że bóg jest zajęty. Ale co ja poradzę? Nie oddam im go, za nic na świcie. Bóg o imieniu Dymitr Bielikow jest tylko i wyłącznie mój. I nic tego nie zmieni.
     - O czym myślisz? - spytał Dymitr.
     Położył się koło mnie, a ja wtuliłam się w niego.
     - O tobie... I twoich cichych wielbicielkach - przyznałam. - No, może wcale nie takich cichych, skoro słychać je już z daleka.
     Dymitr zaśmiał się chicho, ale zaraz potem rzucił mi zdziwione spojrzenie.
     - Nie rozumiem - powiedział. - Co masz na myśli?
     Przekręciłam się twarzą do niego.
     - Jak to co? - zachichotałam cicho. - Te wszystkie dziewczyny, które patrzą na ciebie jak na cud możliwy do zdobycia.
     - Chyba trochę to wyolbrzymiasz, Rose - stwierdził Dymitr.
     Skrzywił się trochę. Chyba nie podobało mu się, że ludzi tak bardzo go podziwiają. Albo po prostu mi nie wierzy.
     - Wcale nie - protestowałam. - Mówię tylko prawdę.
     Dymitr uniósł jedną brew.
     - Uważasz, że to prawda?
     Nie rozumiałam tego pytania. Spojrzałam w jego bystre oczy i czułam, że chce znać odpowiedź.
     - Ja to wiem - powiedziałam pewnie. - Naprawdę nie widzisz jak dziewczyny na ciebie patrzą? Przecież to oczywiste, że najchętniej zabrały by cię do siebie. Najlepiej w samych bokserkach i w łóżku... One cieszą się ze wszystkiego, co związane z tobą - Dymitr patrzył na mnie z po wątpieniem. Sądził, że zmyślam, więc postanowiłam mu to udowodnić. - Mówię prawdę! Dziś słyszałam jak rozmawiały chyba cztery, z ostatniego roku. Jedna z nich chwaliła się, że spojrzałeś na nią na śniadaniu, a druga wyśmiała ją i powiedziała, że z nią rozmawiałeś. Do tego obydwie mówiły rzeczy, które tylko ja mogę powiedzieć na prawdę! - oburzyłam się.
     Dymitr uśmiechnął się lekko.
     - Na przykład? - spytał.
     Zawahałam się. Nie sądziłam, że o to zapyta. Nigdy nie mówiłam mu tego wprost. Ale skoro on otworzył się przede mną, ja też powiem mu co myślę.
      - Że masz wspaniały głos. Że twój akcent jest tak niewiarygodnie piękny, że ktoś mógłby uznać twój głos, za głos anioła. Że kiedy mówisz, robisz to niezwykle słodko i seksownie. Że twoje w twoich oczach można się zatracić. Że czasem błyszczą tajemniczo, co pociąga jeszcze bardziej - zamknęłam na chwile oczy i przerwałam. Nie wszystko, co wymieniłam mówiły te nowicjuszki i Dymitr to wiedział. Bałam się jego reakcji. Podniosłam powieki, a nasze spojrzenia od razu się skrzyżowały. Nie powiedział nic, ale jego oczy były pełne szczęścia, miłości. - Wracając... Te dwie kłóciły się jeszcze jakiś czas, o to, która miała więcej szczęścia, a pozostałe dwie wzdychały z zazdrości. Koniec końców, ta krótka, ale zaciekła dyskusja skończyła się zgodnymi wnioskami. Myślę, że sam domyślisz się jakimi.
     Dymitr nadal nie wydawał się przekonany.
      - Nie sądzę, że tak mówiły - powiedział.
     Westchnęłam i przekręciłam się na brzuch. Dymitr chyba wyczuł moje rozdrażnienie, ale nadal uważał, że to co powiedziałam jest kłamstwem.
     - Dlaczego uwierzyłbyś mi, jeśli powiedziałabym, że szkołę zaatakowały strzygi, a nie potrafisz uwierzyć w to, co ludzie o tobie mówią? - spytałam.
     Dymitr przekręcił się w moją stronę i objął mnie na pocieszenie.
     - Atak strzyg wydaje mi się bardziej prawdopodobny - przyznał cicho.
     Okryłam się bardziej kołdrą i opadłam zrezygnowana na ramie Dymitra. On objął mnie mocniej, a ja wyciągałam ciepło z jego ciała.
     - Czasami cię nie rozumiem - mruknęłam. - Dlaczego masz tak niską samoocenę...
     - To nie tak, Rose - zaczął mi tłumaczyć. Odsunął się trochę, żeby móc spojrzeć mi w oczy. - Nie mam niskiej samooceny, po prostu wiem, co jest prawdą. Nie idealizuj mnie.
     - Ja wcale cię nie idealizuje, ani nikt inny. To nie nasza wina, że urodziłeś się perfekcyjny.
     Uśmiechnęłam się szeroko i cmoknęłam Dymitra w policzek. Zaśmiał się cicho.
     - Wiesz... Mam pomysł - powiedziałam w pewnym momencie. Wiedziałam, że Dymitrowi ta rozmowa nie sprawia tak dużej przyjemności jak mi, więc postanowiłam zmienić temat. - Teraz porozmawiamy o czymś innym, a później udowodnię ci, że miałam rację, ok?
     Dymitr przyciągnął mnie do siebie i pocałował lekko.
     - Zgadzam się.
     Spojrzałam mu w oczy...
     - Pójdę sprawdzić czy nie ma tu jakiejś wody - powiedziałam.
     Dymitr uśmiechnął się cwanie. Jednak kiedy wstałam jego uśmiech zmienił się w coś innego, ale równie dla mnie istotnego. Moje nagie ciało wywołało u niego podziw. Byłam z siebie dumna, że umiem wywołać u Dymitra takie emocje.
     Odwróciłam się, niby nie zauważając tego co w rzeczywistości tak bardzo mnie uszczęśliwiło. Najbardziej seksownym i kuszącym krokiem na jaki było mnie stać, poszłam po bieliznę. Założyłam powoli majtki i stanik, i ruszyłam do kuchni.
     Niestety nie znalazłam tu niczego pożytecznego. Nie było żadnej butelki z piciem, ani nawet bieżącej wody w kranie. Szlag! Sądziłam, że coś tu znajdę, skoro, jak się dowiedziałam, niedawno kilka osób spędziło tu noc. No cóż... najwyżej strażnicy w akademii, bez Dymitra w swoim gronie, nie są już tak spostrzegawczy nocami.
     Po dokładnych oględzinach stwierdziłam, że na pewno nic tu nie znajdę, więc zawróciłam. Zatrzymałam się na moment. Chciałam zrobić na Dymitrze jak największe wrażenie, więc musiałam się trochę postarać.Wiem, że i bez dodatków mogę owinąć go sobie wokół palca, ale dlaczego by się trochę nie zabawić. Przecież obydwojgu nam sprawi to radość.
     Poprawiłam włosy i upewniłam się, że bielizna leży jak trzeba. Wszystko dobrze. Ok. Doskonale wiedziałam, że Dymitrowi bardzo odpowiada sposób w jaki ciemna bielizna kontrastuje z moją mało opaloną skórą. Podobało mu się także moje ciało. Formę zdobyłam poprzez wieloletnie treningi, ale nie narzekam na nie. Dzięki nim umiem obronić siebie i innych, a dodatkowo mam ładne ciało, wyrzeźbione, umięśnione. Podobnie jak Dymitra. Choć jego ciało jest znacznie bardziej wysportowane. I do tego takie pociągające. Ah...
    Stwierdziłam, że dłużej nie chcę być sama. Muszę iść do Dymitra, nakazałam sobie w myślach.
    Ledwie zrobiłam krok do przodu, a zza rogu wyszedł nagle Dymitr. Wpadłam mu prosto w ramiona. Wykorzystał to i przyszpilił mnie do ściany. Jego usta błyskawicznie znalazły moje. Wiłam się i wyginałam pod wpływem pocałunku. Wzdychałam głośno nie mogąc powstrzymać podniecenia. Nie znałam go od tej strony. Lekka agresja i moc idealnie pasowały do jego ciało. Był w samych bokserkach. Światło z ognia w kominku ledwie tu docierało, co dodawało Dymitrowi nutę tajemniczości, którą przecież od zawsze w sobie ma. Pociągał mnie.
     Złapał mnie za nadgarstki, popchnął w bok, położył na drewniany stół i przycisnął mnie mocno. Wdrapał się nade mnie. Oderwałam wzrok od jego torsu i spojrzałam wyżej. W jego oczach było tyle pożądania... Płoną, a ja razem z nim. Wbił się zachłannie w moje wargi, nie czekając na żaden znak.
     Nie panował nad sobą, a ja dobrze o tym wiedziałam. Zaufał mi i sobie; pozwolił by instynkt przejął kontrolę.
     Podniósł się, ciągnąc mnie. Wstaliśmy i, przypierając się co chwilę nawzajem do ścian, doszliśmy do łóżka. Dymitr wyglądał nieziemsko. Pożerałam go wzrokiem. Obserwowałam go czujnie między pocałunkami, był niesamowicie seksowny.
     Muszę przyznać, że tamte dziewczyny miał rację. W dodatku żadna z nich tak na prawdę nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo chciałaby widzieć strażnika Bielikowa u siebie w łóżku. Ale mogą tylko o tym marzyć. Tylko jedna uczennica mogła się z nim przespać. Wybrał mnie, a ja jego. I nic nie zmieni naszej decyzji.
     Złapałam za bokserki Dymitra, pociągnęłam go w swoją stronę, a kiedy jego ciało dotknęło mojego, oparłam dłonie na jego torsie i popchnęłam go lekko na łóżko. Upadł na nie bezwiednie na łóżko. Mógł utrzymać się w pionie i obydwoje o tym wiedzieliśmy. Ale obydwoje zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że upadł, bo sam tego chciał.
     Wdrapałam się nad niego i musnęłam ustami jego szyję. Dymitr oparł dłonie na moich biodrach i zacisnął na nich palce. Syknęłam mu prosto do ucha. Podnieciło go to. Przesunęłam dłonią po jego torsie i brzuchu. Zadrżał, więc powtórzyłam to. Nie miałam szansy wykazać się bardziej, bo Dymitr przekręcił nas sprawnie, tak, że to ja leżałam na plecach. Wsunął mi dłoń od kark i zatopił usta w moim biuście. Jęknęłam z rozkoszy. Wiłam się bardziej niż tam pod ścianą. Nie panując nad tym, uniosłam się na palcach. Nasze brzuchy dotknęły się, co rozproszyło Dymitra. Mój dotyk działa na niego, tak jak jego dotyk na mnie.
     Dymitr odsunął się nagle ode mnie. Spojrzał mi w oczy; w jego było więcej miłości niż pożądania. Przeszła mu ochota na seks. Nagle zapragnął czystej miłości. Nie miałam mu tego za złe. Jej potrzebujemy znacznie bardziej niż miłosnych uniesień.
     Rosjanin nachylił się.
     - Kocham cię - szepnął po rosyjsku. Zrozumiałam. Powtarza mi to tyle razy, że nie sposób nie zapamiętać. To niesamowite, że dwoma słowami potrafi mi udowodnić swoją miłość do mnie. I jego głos.... Mm... Ten anielski akcent.
     Dymitr położył się na mnie lekko i schował twarz w moich włosach. Objęłam go i pocałowałam w ramię. Uwielbiałam, kiedy był napalony jak nastolatek, ale kochałam go także spokojnego, romantycznego. Kocham każdą jego stronę, nawet jeśli czasem potrafi być trochę irytujący, to i tak jest tylko mój.
     Mimo nagłego sentymentu i romantyzmu Dymitra, mi pozostało w głowie miejsce na coś dla rozluźnienia. Wsunęłam dłoń pod bokserki Dymitra i położyłam ją na jego ciepłym pośladku. Tak jak się spodziewałam, Dymitr zareagował niemal od razu. Uniósł głowę i spojrzał na mnie.
     - Masz bardzo seksowny tyłek, Towarzyszu - zaśmiałam się.

7 komentarzy:

  1. Końcówka to mistrzostwo 😂😂😂😂😂. Nie mam pytań. Chcę więcej takich rozdziałów. Super genilany i nie no brak mi słów. Czekam na następny i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Końcówka rozwala. Cała Rose. Taki słodki rozdział, tyle uniesień. Zgadzam się z Olą. Więcej takich rozdziałów. Kocham ich czekam na następny i życzę weny💖💖💖💖💖💖💖💖

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział! Czy ja też muszę wspominać o obezwładniającej końcówce?! 😆 Cały rozdział w wartowni- niemożliwe stało się możliwe! Jak mi brakowało Twoich opowiadań! Kiedy Ty masz wystawianie ocen?! Kiedy następny?! Jestem gotowa płacić Ci za internet bylebyś publikowała szybciej 😁 Pozdrawiam 😘

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział! Czy ja też muszę wspominać o obezwładniającej końcówce?! 😆 Cały rozdział w wartowni- niemożliwe stało się możliwe! Jak mi brakowało Twoich opowiadań! Kiedy Ty masz wystawianie ocen?! Kiedy następny?! Jestem gotowa płacić Ci za internet bylebyś publikowała szybciej 😁 Pozdrawiam 😘

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdzial !!! Taki romantyczny aż się sama rozmarzyłam :-) Oby wiecej takich ! Czekam na następny :-D

    OdpowiedzUsuń
  6. Mistrzostwo świata. Genialne 💟💟💟 czekam na więcej !!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Mańka kiedy next ??? Nie trzymaj w niepewnosci !!!

    OdpowiedzUsuń