wtorek, 8 września 2015

Rozdział 10

Rozdział 10

Cześć wszystkim! ^^ Dziś przychodzę z nowym rozdziałem. Trochę późno, ale tak jakoś wyszło. No to nie przedłużam więcej... Miłego czytania. ;)

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

     Obudziłam się wczesnym rankiem. Rozejrzałam się po pokoju, po czym spojrzałam na zegarek i stwierdziłam, że mogę jeszcze trochę poleniuchować. Nie chciało mi się wstawać, więc postanowiłam zostać jeszcze trochę w łóżku. Położyłam się na plecach i wsunęłam ręce pod głowę.
     Muszę przyznać, że w takich momentach odrobinę brakowało mi więzi z Lissą. Kiedyś mogłabym zajrzeć do głowy przyjaciółki, zobaczyć gdzie jest i jak się czuję.
     Zapatrzyłam się w sufit i westchnęłam ciężko. Chwilę później zamknęłam powieki. Leżałam tak jakieś piętnaście minut, kiedy nagle coś wyrwało mnie z tego przyjemnego stanu. Jakiś ruch, ale nie zwykły. Tu chodziło o coś znacznie delikatniejszego, subtelniejszego. Otworzyłam oczy i zorientowałam się o co chodzi. Dymitr przysunął się do mnie, oparł głowę na mojej piersi, a złamaną rękę położył na moim brzuchu. Uśmiechnęłam się. Objęłam go i ostrożnie przyciągnęłam do siebie jeszcze bardziej. Spał głęboko. Najwyraźniej zmęczył go wczorajszy dzień. Uniosłam dłoń i musnęłam palcami jego włosy. Były miękkie i aksamitne.
     Po chwili Dymitr się obudził. Podniósł głowę i spojrzał na mnie zdziwiony, ale pozostawił rękę na moim brzuchu. W odpowiedzi posłałam mu lekki uśmiech. Mój ukochany nie odpowiedział tylko wrócił do poprzedniej pozycji. Nadal głaskałam jego włosy.
     - Przepraszam - powiedziałam - Nie chciałam cię budzić.
     - Nic się nie stało. I tak długo spałem.
     Zerknęłam jeszcze raz na zegarek.
     - Tylko 7 godzin. Potrzebujesz teraz więcej snu. Musisz odzyskać siły.
     - Zdrzemnę się później - odparł i dodał po chwili. - Jestem godny. Idziemy zrobić śniadanie?
     Zaśmiałam się.
     - Jasne.
     Poszliśmy do kuchni. Dymitr usiadł przy stole, a ja zabrałam się za robienie kanapek. Kiedy skończyłam zadzwonił mój telefon.
     - Halo?
     - Rose, - usłyszałam Lissę. - Strażnicy zaczęli przesłuchanie Roberta. Jesteś tu potrzebna, musisz im pomóc.
     - Przyjdę za 20 minut. - powiedziałam wciąż zaspanym głosem.
     - Przepraszam, że wzywam cię tak wcześnie, ale to konieczne.
     - Nie szkodzi. W końcu taką mam pracę. Niedługo będę.
     Rozłączyłam się i westchnęłam.
     - O co chodzi? - zapytał Dymitr.
     - Muszę iść na przesłuchanie Roberta, pomóc innym strażnikom.
     Twarz Bielikowa przybrała zdecydowany, mocny wyraz.
     - Pójdę z tobą. - powiedział w końcu.
     - Miałeś odpoczywać. - zauważyłam.
     - Przecież do tego nie potrzeba wysiłku fizycznego.
     Dymitr uparł się i w końcu się zgodziłam.
     W pośpiechu zjedliśmy śniadanie, ubraliśmy się i poszliśmy do aresztu. W środku, w celi siedział wyraźnie zirytowany Robert, a przed nią Hans, troje innych dampirów i królowa.
     - Rose, Dymitr - Doru podniósł się z pryczy. - Jak miło was widzieć.
     - Nie mogę powiedzieć, że odwzajemniam to uczucie. Podobno chciałeś nas wiedzieć. - powiedziałam, przypominając sobie to co wczoraj powiedziała nam Lissa.
     - Ah tak. Chciałem zobaczyć jak się czujecie. - przyjrzał się nam uważnie. - Patrząc na was, muszę ze smutkiem przyznać, że mój plan nie zadziałał tak jak chciałam.
     - Najwyraźniej nie jesteś, aż tak inteligentny jak myślisz. - zakpiłam i nie czekając na informacje od strażników zadałam pierwsze pytania. - Gdzie Tasza i James? Co im zrobiłeś?
     - Nic im nie jest. Są cali i zdrowi w przeciwieństwie do niektórych. - wskazał głową na Dymitra.
     Miałam ochotę podejść do Roberta i wymierzyć mu porządny cios.
     Zmienił się. Bardzo przypominał swojego (martwego) brata - Wiktora. Miał w oczach tę samą wrogość, mimo, że pozornie zachowywał spokój. Nie widziałam już u niego tego pustego wzroku, który zapamiętałam z czasów ucieczki. Teraz był znacznie śmielszy, odważniejszy, bardziej przebiegły. Zaniepokoiło mnie to trochę.
     - Gdzie są? - kontynuowałam.
     Moroj zastanawiał się chwilę.
     - Nie wiem.
     - Jak to nie wiesz?
     Powoli traciłam cierpliwość.
     - Tak po prostu. - odparł beztrosko. - Ostatni raz widziałem ich nad jeziorem. Nie mam pojęcia gdzie teraz przebywają, ale zapewniam was, że nic im nie jest.
     Spojrzałam na Dymitra. Myślał intensywnie. Tak jak ja, analizował sytuację i zastanawiał się czy Robert kłamię czy nie.
     - Koniec przesłuchania - ogłosił Hans. Podszedł do mnie i dał mi jakąś teczkę. - Kopia raportu. To wszystko co na razie wiemy.
     Wyszliśmy na zewnątrz. Ja i strażnik Bielikow odprowadzaliśmy królową.
     - Próbowałaś użyć czaru wpływu? - zapytałam Lissę.
     - Tak, ale jego magia jest znacznie silniejsza niż moja. Stawia wokół siebie jakąś osłonę, tarczę; blokuje moje moce.
     Zmartwiłam się. Robert ma duże zdolności, a to tylko komplikuje sprawy i utrudnia nam zadanie.
     - Co to jest? - zagadnął Dymitr patrząc na dokumenty w mojej dłoni.
     - Raport. To informacje, które dotąd zebraliśmy.
     Podałam mu teczkę. Otworzył ją i uważnie czytał. Odezwał się po chwili.
     - Nie jest najgorzej. - stwierdził. - Wiemy już dużo. Można postawić Robertowi wiele zarzutów.
     - Tak, masz rację, ale...
     Nie dokończyłam, bo zadzwonił telefon Lissy. Odebrała i wsłuchiwała się w słowa, kogo po drugiej stronie. Ja niestety nie rozumiałam ich.
     - Tak, oczywiście. - powiedziała w końcu morojka. - Zaraz będziemy.
     Rozłączyła się i spojrzała na nas.
     - O co chodzi? - spytaliśmy równocześnie ja i Dymitr.
     Gdyby nie poważna mina królowej wybuchłabym śmiechem. Miałam przeczucie, że to coś bardzo ważnego ...i nie myliłam się.
     - Tasza Ozera wróciła na Dwór.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

No to tyle na dziś. Do zobaczenia. ^^
/Hathaway-Bielikov

3 komentarze:

  1. Kurczę, jestem strasznie ciekawa co działo się z Taszą przez ten cały czas. Bo to trochę dziwne, że tak nagle wróciła, prawda?
    Ps. Zauważyłam, że wstawiamy posty mniej więcej w tym samym czasie. Hahaha Przypadek? ;)
    Pozdrawiam i czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział!!! Zniecierpliwiona czekam na nexta. Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tasza tak po prostu wraca na dwór ? Dziwne... to pewnie jakaś grubsza sprawa. Pozdrawiam i czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń