wtorek, 29 września 2015

Rozdział 13.

Rozdział 13.

     Hejka wszystkim. Trochę mi się zeszło z tym rozdziałem, bo miałam dużo nauki, ale co w końcu jest, prawda?
     No to nie przedłużając...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

      Obudziłam się nagle w środku nocy. Byłam lekko spocona, ale mój oddech był normalny. Spojrzałam w bok. Bielikow smacznie spał. Usiadłam na łóżku i gorączkowo starałam się przypomnieć co wyrwało mnie ze snu. Nic nie pamiętam, ale czuję się trochę dziwnie. W głowie mam nieznajomy mętlik i poplątane myśli.
     Stwierdziłam, że szklanka wody uspokoi mnie trochę. Powoli wstałam i poszłam do kuchni. Po kilku minutach wróciłam. Ku memu zdziwieniu Dymitr już nie spał, tylko patrzył na mnie. Włosy miał potargane, a oczy zaspane. Uśmiechnęłam się lekko.
     - Rose... Dlaczego nie śpisz?
     - Właściwie to nie wiem. - tłumaczyłam. - Obudziłam się niedawno.
     Podeszłam do łóżka i położyłam się koło ukochanego.
     - Coś się stało? - pytał troskliwie.
     - Nie.
     Dymitr spojrzał na mnie i chwycił moją rękę. Zmarszczył brwi.
     - Jesteś spocona.
     - Tak. - potwierdziłam. - Taka się obudziłam.
     Bielikow wyglądał na lekko zdenerwowanego i zamyślonego.
     - Coś nie tak? - zapytałam.
     - Nie. - odparł krótko. - Chodźmy spać, dobrze?
     Skinęłam głową na znak zgody. Ukochany objął mnie ramieniem, po czym przyciągnął do siebie. Przytuliłam się do niego i po chwili zasnęłam.
     Reszta nocy minęła spokojnie. Rano Dymitr poszedł do Hansa, tłumacząc, że ma dla niego bardzo ważną informacje. Nie pytałam o szczegóły. Ruszyłam w stronę pałacu. Tam miałam się spotkać z Lissą i Adrianem.
     - Cześć Rose. - przywitała się przyjaciółka. - Jest sprawa...
     - Tak?
     - To nic takiego. - zapewniła, widząc moją poważną minę. - Chodzi o to, że przekładamy wyjazd na zakupy. Wyjeżdżamy w nocy ( w ludzki dzień), bo mam jeszcze kilka rzeczy do załatwienia. Poza tym strażnicy twierdzą, że będę bezpieczniejsza w słońcu.
     To prawda. Strzygi funkcjonują tak jak my. Światło słoneczne jest dla ich dużo bardziej niebezpieczne, niż dla mori. *  Zabija je.
     - Dobrze. O której jedziemy? - zapytałam trochę podekscytowana.
     Nie pamiętam nawet kiedy ostatni raz byłam z Lissą na zakupach.
     - O 8:00. Będziemy czekali na ciebie przy garażach, ok?
     - Jasne. Już nie mogę się doczekać.
     W tej chwili zauważyłam strażnika Cartera i Adriana idących w naszą stronę.
     - Królowo - ukłonił się lekko dampir. - Czy mógłbym na chwilę panią prosić?
     - Oczywiście. - odpowiedziała grzecznie, po czym zwróciła się do mnie. - Zaraz wracam.
     Ona i Hans odeszli kilka metrów od nas, tak, żeby móc porozmawiać.
     - Wiesz, że wyjazd jest przełożony o kilka godzin? - zagadnęłam Iwaszkowa.
     - Tak. Lissa zadzwoniła do mnie rano. Trochę mi to nie na rękę, ale cóż... Co zrobić?
     - Dlaczego? Bo się nie wyśpisz?
     - To też, ale muszę pomóc w przygotowaniach do spotkania rodzinnego, które zaczynają się niedługo po tym jak wrócimy, więc nie wiem czy ze wszystkim zdążę.
     - Z czym masz zdążyć? - dopytywałam. - Szykujesz coś?
     - Owszem, ale nic ci nie powiem. To już pewnego rodzaju sekrety Iwaszkowów.
     Mrugnął tajemniczo okiem. Zerknęłam w stronę Lissy sprawdzając jej bezpieczeństwo. Wprawdzie wiedziała, że po pierwsze jest na Dworze, chronionym przez magiczne tarczę; a po drugie rozmawia właśnie z wyszkolonym strażnikiem, ale mam już taki nawyk.
     Adrian spojrzał na telefon.
     - Przepraszam Mała Dampirzyco, ale muszę już iść. Porozmawiamy później. Do zobaczenia.
     Uścisnął mnie serdecznie i odszedł w stronę budynków dla gości. Wtedy przyszła Wasylisa i Hans.
     - Rose, muszę już iść. - powiedziała królowa.
     Mina mi trochę zrzedła. Wiedziałam, że Lissa ma później spotkania. Miałam nadzieję, że spędzimy wolny czas.
     - Przykro mi. - mówiła szczerze.
     Moja przyjaciółka najwyraźniej miała plany podobne do moich.
     - Nic się nie stało. - zapewniałam i uśmiechnęłam się. - W końcu jesteś królową.
     - W takim razie do zobaczenia wieczorem. - pożegnała się.
     Odeszła wraz z Hansem, a ja zastanawiałam się co ze sobą zrobić. Nie mam dziś warty, a Lissa jest z innym strażnikiem, więc praca odpada. Wszyscy są czymś zajęci. Hmm... Postanowiłam, że wrócę do domu.
     Ruszyłam w stronę mieszkania. Po drodze spotkałam Eddiego. Nie widziałam go odkąd wróciliśmy z misji ratunkowej. Podobno dostał kilka dni przymusowego urlopu i wyjechał do rodziny. Nie wiedziałam, że już wrócił.
     - Cześć.
     - Cześć, Rose. - uściskał mnie z uśmiechem.
     - Kiedy przyjechałeś na Dwór?
     - Dziś rano. Około godziny temu. - odpowiedział. - właśnie idę się zameldować do bazy strażników.
     - Właściwie to nie mam nic do roboty. Jeśli chcesz mogę pójść z tobą. - zaproponowałam.
     - Na prawdę? - skinęłam radośnie głową. - Super. To jak idziemy?
     - Tak, jasne. - powiedziałam ruszając przed siebie. Castille poszedł moimi śladami i zrównał krok z moim.
     - Jak się czuje strażnik Bielikow? - zagadnął.
     - Dobrze. Można powiedzieć, że wyszedł z tego wszystkiego prawie bez szwanku.
     - Serio? Nic mu nie jest? - dopytywał. - Kiedy go ostatnio widziałem wyglądał fatalnie.
     - Nie do końca. Ma złamaną rękę i nie będzie pracować przez najbliższy czas, ale nic poważniejszego poza tym.
     - To dobrze. A co z Robertem? - pytał wyraźnie ciekawy.
     Westchnęłam.
     - Z tym jest trochę gorzej. - powiedziałam. - Wprawdzie mamy dowody i możemy postawić mu kilka zarzutów, a tym samym wsadzić go do więzienia na dłuższy czas, ale ciągle nie wiemy wszystkiego. Doru jest strasznie uparty. Nie mam pojęcia jakim cudem przekonał strzygi do współpracy. Na dodatek w większości na jego warunkach.
     - Tak, to jest dziwne. Też jestem tego ciekaw.
     - Jedyne konkretne rzeczy jakie mamy to części i wnioski z zeznań Taszy i Dymitra.
     - Rzeczywiście nie jest najlepiej.
    Uciął, bo właśnie weszliśmy do budynku dla strażników. Przy drzwiach zagadnęła mnie jakaś starsza strażniczka. Po jej wyglądzie zgadywałam, że chyba przyjechała tu, żeby dostać pozwolenie na emeryturę. Wiedząc, że szykuje się dłuższa rozmowa, pożegnałam się z przyjacielem. Widziałam tylko jak zamykają się za nim drzwi. Po chwili dampirka stwierdziła, że wie już wystarczjąco dużo rzeczy, podziękowała i odeszła.
     W tym samym momencie zza drzwi wyszedł Bielikow. Zauważył mnie dopiero po chwili. Podszedł do mnie.
     - Rose, co ty tu robisz? - zapytał chyba zdziwiony.
     - Odprowadzałam Eddiego. Przyjechał niedawno.
     - Ah tak. Widziałem go kilka minut temu. - powiedział. - Nie miałaś być przypadkiem na zakupach?
     - Tak, ale plany się trochę zmieniły. Opowiem ci w drodze do domu. Co ty na to?
     Dymitr przyciągnął mnie do siebie i objął ramieniem.
     - Dobrze, ale nie rozgadaj się za bardzo, ok?
     Uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek.
     - Oczywiście. - odpowiedziałam.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Mam jeszcze jedną WIELKĄ PROŚBE!
Jeśli ktoś z wam miałby czas i zechciałby mi pomóc to prosiłabym o oddanie tutaj jednego głosu codziennie do ok. 20 października na klinikę Smile Desing Clinick.
Tu macie linka ->  http://gbs.gala.pl/gabinety-stomatologiczne/smile-design-clinic
Bardzo proszę o pomoc. Jeśli będziecie chcieli mogę nie wiem, napisać dodatkowy rozdział lub przez jakiś czas wstawiać je częściej lub co tam chcecie...
Dziękuje za uwagę! :D

PS Mam nadzieję, że rozdział nie jest najgorszy ;) ;D
/Hathaway-Bielikow

3 komentarze:

  1. Rozdział dobry, jak na ten trudny czas kartkówek i sprawdzianów to nawet bardzo dobry :) Pozdrawiam i czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to prawda. Teraz mam prawie codziennie jakiś sprawdzian, klasówkę lub kartkówkę dochodzą jeszcze zawody i konkursy i naprawdę nie mam za dużo czasu dla siebie, ale postaram się żeby następny rozdział był bardziej ogarnięty. Obiecuje.

      Usuń
  2. Wiem co czujesz. Też mam strasznie dużo sprawdzianów :/ Ale dziękuję za rozdział. Umilił mi wieczór :)

    OdpowiedzUsuń