wtorek, 1 września 2015

Rozdział 9

Rozdział 9

Hej, hej, hej! No to jak... Cieszycie się z nowego roku szkolnego? Czy tak jak ja chcecie, żeby minął jak najszybciej?
No to tak na poprawę humoru i z okazji ostatniego dnia wakacji oraz początku szkoły nowy rozdzialik. :D
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

     Minęło już kilka dni. Dymitr czuje się lepiej. Poza tym wiemy, że to Robert użył wpływu i to on zorganizował porwanie, żeby się zemścić. Nadal próbujemy ustalić co się stało z Taszą i jej drugim strażnikiem. Christian bardzo martwi się o ciotkę, odchodzi od zmysłów. Ja natomiast zastanawiam się dlaczego Tasza pomagała Robertowi i przedstawiła go jako swojego przyjaciela. Przecież oni się nawet nie znali.
     Lissa, ja i jeszcze kilku strażników wyjechaliśmy dziś poza mury dworu. Królowa musiała pojawić się na jakimś spotkaniu. Nie znam szczegółów. Ja, Michaił oraz dwoje innych dampirów zostaliśmy przed budynkiem.
     Minęły trzy godziny, kiedy wreszcie drzwi się otworzyły. Stanęła w nich Lissa i reszta strażników. Na twarzy przyjaciółki gościł szeroki uśmiech.
     - Zgadnij kogo spotkałam? - zapytała podekscytowana.
     Nie zdążyłam odpowiedzieć. Zza pleców Dragomirówny wyłoniła się...
     - Sonia! - wykrzyknęłam.
     Na dźwięk tego imienia, Michaił, który do tej pory stał do nas tyłem, błyskawicznie się odwrócił. Zauważyłam w jego oczach delikatny błysk. Nie zastanawiał się w tej chwili nad protokołem straży. Podbiegł do panny Karp i pocałował ją.
     Lissa i Sonia zaprzyjaźniły się, kiedy pewnego dnia przyjaciółka zabrała mnie na zakupy. Zobaczyłam naszą byłą nauczycielkę przed jednym ze sklepów w biżuterią. Strażnicy chcieli ją obezwładnić, ale ich powstrzymałam. Udało mi się także przekonać wszystkich, że Sonia nie jest już strzygą. Jakiś czas temu, zaproponowano jej nawet mały domek na Dworze, ale odmówiła. Stwierdziła, że potrzebuje jeszcze trochę czasu w samotności. Z tego co wiem czasem tylko spotykała się z Michaiłem.
     - Co ty tu robisz? - zapytałam uśmiechnięta.
     - Dowiedziałam się, że tu jesteście i chciałam wam coś powiedzieć. - nie odezwaliśmy się, więc kontynuowała. - Postanowiłam zamieszkać na Dworze.
     Lissa pisnęła cicho szczęśliwa, a Michaił podniósł Sonie i okręcił się z nią w ramionach.
     - To wspaniale. - powiedziałam.
     - Jesteś już spakowana? - zapytała Lissa, a Sonia skinęła głową. - W takim razie jedźmy po twoje rzeczy już teraz. Właśnie wracamy, pojedziesz z nami. Co ty na to?
     - Dziękuje. Bardzo ci dziękuje.
     Nie tracąc czasu pojechaliśmy pod hotel, w którym Sonia wynajmowała pokój. Jeden strażnik poszedł z dawną nauczycielką i pomógł jej z bagażami. Niedługo później byliśmy już w drodze na Dwór.
     - Co z Dymitrem? - zapytała w pewnym momencie panna Karp. - Słyszałam, że go znaleźliście. Jak się czuję?
     - Tak, znaleźliśmy go 4 dni temu. Jego najpoważniejszym urazem jest złamana ręka. Powoli wracają mu siły.
     Podczas drogi powrotnej opowiadałam o Dymitrze, a potem Sonia o tym co robiła poza Dworem. Godzinę później byliśmy na miejscu. Lissa zabrała Michaiła i jego ukochaną, żeby pokazać im dom, który dla nich wybrała, a ja wróciłam do domu. Dymitr był w salonie, odsunął meble i ćwiczył wykopy. Nie zauważył mnie od razu.
     - Umówiliśmy się, że na razie będziesz odpoczywał. - powiedziałam niezadowolona z tego co zobaczyłam.
    Podeszłam do niego i obrzuciłam go gniewnym spojrzeniem.
     - Przecież nie używam do tego ręki.
     - Marne wytłumaczenie.
     - Nie wkurzaj się. Nie miałem co robić, więc trochę sobie poćwiczyłem. Nic się przecież nie stało.
     Dymitr podszedł do mnie, złapał za rękę i przyciągnął do siebie.
     - No dobrze, ale to był ostatni raz, jasne?
     Zaśmiał się cicho, po czym przytaknął. Odgarnął mi kosmyki włosów z twarzy i pocałował mnie.
     - Boli cię jeszcze? - zapytałam ostrożnie dotykając jego złamanej ręki.
     - Nie. - odpowiedział pewnie.
     Usiedliśmy na kanapie. Dymitr złapał moją dłoń i uścisnął ją.
     - Wiesz, że Sonia zdecydowała się zamieszkać na Dworze. Ona i Michaił poszli właśnie z Lissą do swojego nowego domu.
     - To dobrze. Należy im się mieszkanie i normalne życie. Bardzo długo żyli bez siebie. Wiele przeszli, zwłaszcza Sonia.
     Nie odezwałam się. Zastanawiałam się nad słowami Dymitra. Panna Karp rzeczywiście dużo przeżyła. Nie umiała opanować mocy ducha, a nikt wtedy jeszcze nie wiedział o jej zdolnościach i nie mógł jej pomóc. Nie radziła sobie i przemieniła się w strzygę, którą była dopóki Robert Doru jej nie przemienił. Potem tak jak Dymitr miała wyrzuty sumienia przez to co robiła będąc potworem, a na koniec pomagała nam, gdy uciekaliśmy. Dopiero teraz do jej życia zawitał spokój.
     Ja i Dymitr także po tylu dramatycznych wydarzeniach mamy w miarę normalne życie.
     - Nad czym tak intensywnie myślisz? - zapytał Dymitr.
     Uświadomiłam sobie, że marszczę brwi. Położyłam głowę na ramieniu ukochanego, a on mnie objął.
     - Zastanawiałam się nad tym co powiedziałeś. Nad przeszłością Soni i Michaiła... - zawahałam się przez chwilę, a potem dodałam niepewnie - I naszą.
     Zauważyłam, że wyraz twarzy Dymitra się zmienił. Jakby szczegółowo przypominał sobie wszystkie chwilę związane z nami.
     Chwiał coś powiedzieć, ale zanim to zrobił, ktoś zapukał.
     - Pójdę otworzyć. - powiedziałam.
     Kiedy podchodziłam do drzwi zerknęłam ukradkiem na Bielikowa. Nie umiałam dokładnie odczytać jego emocji. Odkręciłam głowę ze smutkiem. Humor poprawił mi się, gdy goście weszli do naszego mieszkania.
     - Hej, szłam właśnie do ciebie i pomyślałam, że zabiorę ich ze sobą. - powiedziała moja przyjaciółka wskazując na Sonie i Michaiła. - Chyba nie macie nic przeciwko?
     - Nie, oczywiście, że nie.
     Zaprosiłam ich do salonu. Dymitr ustawił już wszystkie meble. Spojrzałam na niego. Na jego twarzy nie było już śladu zamyślenia czy innych tego typu emocji. Uśmiechał się i witał ze wszystkimi.
     Rozmawialiśmy beztrosko dłuższy czas pijąc herbatę, dopóki Lissa tego nie przerwała.
     - Rose, Dymitr, mam dla was mało przyjemną wiadomość. - zaczęła. Nie powiedzieliśmy nic, więc kontynuowała. - Hans przesłuchiwał Roberta, ale nic z tego nie wyszło i poprosił, żebyście mu pomogli. Poza tym jest coś jeszcze. - Przerwała na chwilę i wzięła głęboki oddech. - Robert sam chce was widzieć.
     Tego się nie spodziewałam.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dziś taki trochę marny rozdział, no, ale mam nadzieję, że aż tak źle nie jest. Miłego czytania! ;)

/Hathaway-Bielikov

4 komentarze:

  1. Fajny rozdział, a co do szkoły to najgorsze dopiero przede mną, a i tak już dzisiaj zdążyłam podpaść (mój rekord ;) ). Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Po rozpoczęciu roku szkolnego miałam potem zły humor aż nie weszłam na komputer.
    Gdy zobaczyłam nowy rozdział od razu wyszczerzyłam się do ekranu. Komentarz dopiero dzisiaj dałam bo net mi się zawiesił i przez całą noc nie mogłam napisać koma :'(
    Ale już wszystko ok i czekam na next.

    Pozdrawiam Wiktoria

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział wcale Ci źle nie wyszedł! Jak zwykle wspaniały :)
    Pozdrawiam i czekam na następny

    OdpowiedzUsuń