Rozdział 22
Przeczytajcie info na końcu ;) Może się wam spodobać :D
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
- Jak to? Gdzie? - pytałam.
Lissa uśmiechała się, a w jej oczach zobaczyłam radość.
- Do Detroit. Do Jill.
Wprawiła mnie tym w lekkie osłupienie. Jill Masterno to przyrodnia siostra mojej przyjaciółki, jest owocem romansu ojca Lissy. Na początku, gdy się o sobie dowiedziały były wobec siebie... ciężko to nazwać. Wydawały się z tego szczęśliwe, a jednocześnie były ciut skołowane swoją obecnością.Nie wiedziały jak się zachować. Tym bardziej, że znały się już wcześniej. Pamiętam ich pierwszą poważną rozmowę. Musiałam w niej uczestniczyć, bo wtedy obje czuły się swobodniej. W prawdzie później ich stosunki się poprawiły, ale wątpię, że Lissa chciała jechać do Detroit na wyłącznie siostrzane spotkanie. Zapytałam więc o powód.
- Dlaczego?
- Niedługo święta, a my, ja i Christian, chcielibyśmy zaprosić także Jill i jej rodziców. Wczoraj wysłaliśmy do nich e-maila, gdzie uprzedziliśmy o wizycie i zaproponowaliśmy, żeby nie wybierali się nigdzie na Boże Narodzenie. Teraz musimy do nich pojechać i osobiście zaprosić rodzinę Masterno. I tak mamy już opóźnienie, więc żeby tego nie przeciągać wyjeżdżamy za tydzień.
- Jasne. Szczegóły opowiesz mi potem, dobrze? - poprosiłam. - Musimy się jeszcze przygotować. - wskazałam ręką siebie i Dymitra.
- Oh, tak. Nie chcę was zatrzymywać. - odparła. Przyjdź do mnie wieczorem. Do zobaczenia.
- Widzimy się za godzinę. - uśmiechnęłam się. - A później przez cały dzień. Dzisiaj moja kolej opieki nad tobą.
- Naprawdę?! Zupełnie zapomniałam. W takim razie idźcie już, przygotujcie się.
Dymitr kiwnął tylko głową i wyszliśmy.
W pokoju zastanawiałam się jak dokładnie będzie wyglądać to spotkanie. Wiedziałam, że Lissa nie zrobi z nas czegoś w stylu królików prezentacyjnych czy doświadczalnych, ale mimo wszystko miałam pewne obawy. Dość szybko odsunęłam od siebie złe skojarzenia. Do głowy przyszły za to znacznie przyjemniejsze myśli. Na przykład fakt, że to spotkanie może pomóc odmienić los wielu dampirów. Od tego zebrania zależał efekt końcowy. To już ostatnie takie spotkanie przed oficjalnym posiedzeniem rady. Z tego co wiem głosowanie ma się odbyć po świętach. Może ten radosny czas ruszy zatwardziałe, dumne serca arystokratów i przekonają się do nowego dekretu. Cóż... pozostaje mi tylko nadzieja.
Zauważyłam, że Dymitr jest trochę nieswój. Czyżby obawiał się publicznego wystąpienia? Wiem, że nie lubi być w centrum uwagi, ale pokazanie się radzie morojów nie może być straszniejsze niż walka z nieśmiertelnymi bestiami. A w końcu zabił już nie jedną, nawet nie dziesięć strzyg. Przez ułamek sekundy w mojej głowie pojawiła się myśl, iż Dymitr uważa, że po tym jak był strzygą nie jest najlepszym przykładem. To prawdopodobnie jedna z jego myśli, ale obydwoje wiemy, że jest całkiem bezsensowna. Szybko wyrzuciłam taką opcję z mojego umysłu.
Miałam jednak dziwne przeczucie, że Dymitrowi nie chodzi tylko o wystąpienie. Jednak nie wnikałam ani nie pytałam, przypuszczając, że i tak nie wyciągnę z niego niczego konkretnego, co mogłoby pomóc mi w rozmowie z Dymitrem.
Kolejne pół godziny poświęciłam na przygotowanie się zewnętrznie. Włosy, strój, i tak dalej.
Gdy dobiegała już godzina rozpoczęcia zebrania, ja i Bielikow, weszliśmy na salę ubrani w oficjalne uniformy strażników. Niepokoiło mnie trochę milczenie Dymitra (przez tę godzinę odezwał się do mnie zaledwie kilka razy), ale na razie miałam większe zmartwienie na głowie. Później z nim porozmawiam.
Sala była zapełniona. Moroje siedzieli na równo ustawionych, miękkich krzesłach, skierowanych w stronę dość dużego podium, a dampiry - strażnicy rozmieścili się pod ścianami. Mieli na sobie takie same uniformy jak my. Sala nie była udekorowana, ale sama w sobie wyglądała zachwycająco.
Przeszliśmy całe pomieszczenie i podeszliśmy do pary królewskiej. Wszyscy byliśmy spięci.
- Dobrze. - odezwała się Lissa. - Już jesteście.
Nastrój była tak poważny, że nawet ja i Christian oszczędziliśmy sobie żartów. Mimo, że miałam wielką ochotę rzucić kąśliwy komentarz o nimi o tym zebraniu. Wiedziałam, że on też ma kilka ripost w zanadrzu, jednak żadne z nas się nie odezwało.
Lissa wybrała na tę okazję śliczną jadeitową sukienkę. Była do kolan, miała długi rękaw, a na tali umieszczono żółty, lekko pozłacany pasek. Całość prezentowała się 'po królewsku', a na dodatek podkreślała oczy mojej przyjaciółki.
Patrząc na jej piękną kreację poczułam się szaro w marynarce strażnika. Zastanowiłam się czy jeszcze kiedyś, będę mogła wyglądać tak jak ona. Nie dałam po sobie poznać żalu, który czułam.
- Gotowi? - zapytała władczyni. - Proszę, musicie ich przekonać.
- Wiem, Lisso. Ale jeśli chodzi o przygotowanie... - uśmiechnęłam się. - Znasz mnie. Chyba nie muszę mówić ci jak to jest.
- Tak, wiem. Spontanicznie. - westchnęła. - Ufam wam.
- Nie zawiedziesz się, obiecuję.
- Wiem. - prychnęła. - Gdybyś się zagalopowała, mam pewność, że Dymitr opanuje sytuację.
Wszyscy parsknęliśmy śmiechem, nie zważając na innych. Nawet Dymitr zaśmiał się szczerze. Lissa rozluźniła nico napiętą atmosferę.
Ta krótka rozmowa sprawiła, że odczułam presję i wagę naszego wystąpienia, a jednocześnie dodała mi odwagi. Moja najlepsza przyjaciółka (królowa naszego świata) wierzyła w nas. A to już coś znaczy...
Podszedł do nas przewodniczący rady i poprosił królową o zabranie głosu. Lissa swobodnie wyszła na środek i przywitała zabranych. Dopiero wtedy zrozumiałam i poczułam, że losy wszystkich dampirów świata zależą w dużej mierze od tych trzydziestu minut, kiedy będziemy mieli głos. Poczułam na sobie nieziemską presję. To musi się udać! Inaczej pogrzebiemy tuziny miłości i zniszczymy szansę na lepsze życie dampirów. Zresztą nie tylko ich. Zapomniałam o tym wspomnieć: dekret dotyczy nie tylko par dampir - dampir, chodzi także o związki między dampirami, a morojami.
Dymitr najwyraźniej zauważył moje zdenerwowanie. Podszedł do mnie i ścisnął moją dłoń. Poczułam ciepło i coś co można określić jako dziwny przepływ energii. To nie było to samo, co więź z Lissą. To była nasza nić porozumienia.
- Nie martw się. - powiedział. - Będzie dobrze. Damy radę.
Spojrzałam mu w oczy. Troszczył się o mnie. Czuł to samo co ja i na dodatek od rana był jakby zamyślony, a mimo to zdołał mnie pocieszyć, wesprzeć na duchu. Między innymi dlatego go kocham. Jest, zmęczony, zdenerwowany i spięty, ale zrobi wszystko, żebym się uspokoił i poczuła lepiej. Przysunęłam się i nie myśląc o tym co robię chciałam go pocałować. Dopiero wzrok Dymitra i lekki uśmiech na jego twarzy uświadomił mi, że to nie jest odpowiedni moment. Ale odsunęłam się dopiero, kiedy usłyszeliśmy nasze nazwiska. Jednak tuż przed tym jak podeszliśmy do Lissy, na środek sali, posłałam mu wdzięczne, dziękujące spojrzenie.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cześć, czołem, witaj... coś tam, było jeszcze, ale nie pamiętam. ^^
W każdym bądź razie, jeśli byłaś (a może mamy tu jakichś chłopaków)/ byłaś spostrzegawcza, zobaczyłaś taką prośbę o przeczytanie tego co będzie, lub jest na dole. No, więc chodziło o to:
Jeśli znajdę czas to postaram się jutro wstawić przebieg tego spotkania, na którym są teraz Rose, Dymitr, Lissa i Christian. No i jeśli mi się uda to szykuję taką małą niespodziankę dla was, więc odwiedzajcie mojego bloga prawie codziennie przez najbliższe hmmm.... dwa tygodnie? Niczego nie obiecuję, ale obiecuję (:D), że się postaram. Więc sądzę, że będzie wato ;)
A, no i rezygnuję z podpisu )/Hathaway-Bielikow) W końcu jestem jedyną autorką tego bloga, co nie? Więc po co?
Pozdrowionka ^^
Pierwsza jej już nie mogę się doczekać ( a tak między nami ja jestem tutaj codzienne z nadzieją na nowy rozdział więc na pewno zajrzę)
OdpowiedzUsuńWpadam tu kilka razu dziennie, więc na pewno niczego nie przegapię ;) Czekam na next! Cudnie piszesz :D
OdpowiedzUsuńCzemu mi to robisz :') hahahhaha za każdym razem kończysz w nie odpowiednim momencie ;). Świetny rozdział i czekam na więcej.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, miał być rozdział, zebranie. Nie wiedziałam, że będę miała tyle obowiązków w szkole. Postaram się go dodać jak najszybciej.
OdpowiedzUsuńSpokojnie nauka najważniejsza my poczekamy chyba damy radę
Usuń