środa, 20 kwietnia 2016

Rozdział 48

Rozdział 48

-----------------------------------------------------------------------------------------------------
     Światło księżyca przebijało się przez spore okno. Przeciągnęłam się ociężale. Było mi wygodnie, ale nie do końca przyjemnie. Coś mi przeszkadzało. A raczej brak tego czegoś. Nie, kogoś. Cholera Dymitr! Błyskawicznie usiadłam na łóżku. Szlag! Zapomniałam. Obudziłam się i wydawało mi się, że jestem z Dymitrem w jego rodzinnym domu. Że leżymy koło siebie, przytulamy się i będziemy tak mogli do południa. Ale tak naprawdę jestem sama w pokoju gościnnym w akademii, a Dymitr jest w swoim starym pokoju. Rozdzieliła nas wredna krowa. Christian musi ją ochrzanić i załatwić nam wspólny pokój. Christian i Lissa. O cholera! Lissa! Miałam się zgłosić o północy ...albo w południe. Durne zmiany czasu. Sama nie wiem kiedy jest południe, a kiedy północ. Głupi harmonogram wampirów.
     Przetarłam oczy i spojrzałam na zegarek. Dwudziesta trzecia. Czyli przedpołudnie dla wampirów. Za godzinę powinnam zameldować się u Lissy. Ziewnęłam i zwlokłam się z łóżka. Ciekawe czy Dymitr wczoraj długo tu jeszcze był, zamyśliłam się nad tym dłużej niż bym tego chciała. Ocknęłam się i ruszyłam do łazienki, zagarniając po drodze kilka ciuchów. Odświeżyłam się, ubrałam i uczesałam. Z tego co powiedział mi Dymitr nie musimy zakładać uniformów, więc zadowolona wyszłam z pokoju. Nie spotkałam po drodze prawie nikogo, czyli zapewne trwają lekcje. Zapamiętałam numer pokoju Lissy i Christiana i okazało się, że mieszkają bliżej mnie niż Dymitr.
     Zapukałam.
     - Proszę. - usłyszałam wyćwiczony miesiącami akcent Dragomirówny.
     Uchyliłam drzwi i powoli wsunęłam się do pokoju. Musiałam przyznać, że szkoła się postarała. Sprowadzili tu najlepsze meble jakie mieli, a szkoła dysponuje kilkoma niezwykle starymi i pięknymi szafkami. Pozłacane złotem rogi mebli połyskiwały teraz lekko pod ścianą w pokoju zamieszkiwanym tymczasowo przez parę królewską. Na środku stało duże łoże, zaścielane kocami w niesamowite wzory. Zazdrościłam im, że mogli pławić się w luksusach, a nie musiałam spać na małym łóżku bez Dymitra obok. Poza tym w moim pokoju jest tylko jedna szafa i mała komoda.
     - Hej Rose - przywitała mnie Lissa.
     - Cześć.
     Dopiero teraz zauważyłam, że w pokoju jest cała trójka. Podeszłam do przyjaciółki i uścisnęłam ją mocno. Dawno się nie widziałyśmy. Tęskniłam za nią.
     - Kiepska noc? - spytał Chris.
     Przywitałam się z nim.
     - Można tak powiedzieć. - mruknęłam. - Dawno nie spało mi się tak źle.
     Zerknęłam na Dymitr i posłałam mu tęskne spojrzenie. Wolałabym obudzić się koło niego, szykować razem z nim i także z nim przyjść tutaj. Mam nadzieje, że Ozera załatwi nam ten wspólny pokój.
     Usiadłam na łóżku koło Lissy i jeszcze raz ją przytuliłam.
     - Jakie plany na dziś? - zagadnęłam.
     - Po zajęciach, czyli za godzinę jest zebranie na sali stołówce. - zaczęła Lissa. - Najpierw przedstawieni będziemy my - wskazała na siebie i Christiana - a potem wy. Myślę, że...
     - My?! - mimowolnie trochę pisnęłam.
     Zaskoczyła mnie. Ja i Dymitr mamy występować przed całą szkołą? Spojrzałam na Bielikowa szukając wsparcia, ale on wydawał się równie zdziwiony jak ja.
     - Tak. - odparła spokojnie dziewczyna. - Christian zapomniał o tym wspomnieć, kiedy dzwonił do Dymitra, a potem stwierdziliśmy, że zasnęliście w samolocie i nie chcieliśmy was budzić. Spokojnie. Nie będziecie musieli wygłaszać długich przemów. Po prostu przedstawimy was na forum szkoły. - poinformowała nas. - Osobiście uważam, że i tak każdy was zna i rozpoznaje wśród tłumu strażników, ale moi doradcy twierdzą, że zgodnie z etykietą dworską należy was oficjalnie przedstawić. Więc Rose przykro mi, ale będę musiała powiedzieć twoje pełne imię.
     Lissa dobrze wie, zresztą tak jak wszyscy w tym pokoju, że nie lubię swojego pełnego imienia. Wolę, kiedy ludzie mówią do mnie po prostu "Rose". No... Dymitr mówi na mnie trochę inaczej, ale to w tej chwili nie istotne. A jednak mimowolnie spojrzałam na niego myśląc o tym, a w mojej głowie zadźwięczało "Roza".Z trudem odwróciłam od niego wzrok.
     - Jakoś wytrzymam. - rzuciłam. - Co dalej?
     - Więc... To będzie trwało prawdopodobnie godzinę. - Lissa zmarszczyła brwi, usiłując przypomnieć sobie dalszą część rozkładu dnia. - Potem Dymitr ma chyba zajęcia z jedną z grup, a ciebie chce widzieć strażnik Alto.
     - To może być ciekawe. - mruknęłam z bezsensownym uśmieszkiem na twarzy.
     Lissa nie usłyszała mnie i kontynuowała w skupieniu.
     - Wieczorem cała nasza czwórka i reszta strażników dworskich razem ze strażnikami z akademii zjemy kolacje. Oczywiście nie przyjadą wszyscy, bo część musi pilnować murów i uczniów, ale spora ich grupa przyjdzie. A no tak, na kolacji zjawi się także dyrektor Kirowa.
     Odruchowo wstałam. Szlag, akurat brakowało mi tylko tej wiedźmy do szczęścia. A zapowiadała się taki spokojny wieczór.
     - Lissa. - spojrzałam na nią błagalnie. - Nie wytrzymam z nią przy jednym stole.
     Dragomirówna podniosła się i dopiero teraz zauważyłam, że ona też ubrała się zwyczajnie. Oczywiście jak na królową przystało. Ona miała na sobie grubą białą sukienkę obszytą diamentami, podczas gdy ja założyłam zwykłe dżinsy, koszulkę i bluzę. Nasze obuwie też się różniło. Na jej nogach lśniły biało-srebrne obcasy, a ja miałam trampki. Fakt faktem były markowe. Kupiłam je podczas wizyty w Rosji. Mimo to przy Lissie poczułam się trochę ubogo.
     Szybko odrzuciłam tą myśl i skupiłam się na moim teraźniejszym problemie.
     - Rose, proszę postaraj się. To tylko godzina, jedna godzina. - prosiła Lissa. - Wytrzymasz tyle.
     Nie, nie wytrzymam Lisso, warknęłam w myślach, robię to tylko dlatego, że muszę - jestem twoją strażniczką.
     Kipiało we mnie, ale nie dałam temu wszystkiemu wyjść na zewnątrz. Po chwili poczułam, że myślę egoistycznie. Przecież nie jestem tylko jej opiekunką. Jestem też jej przyjaciółką. Nawet gdyby nie była moją podopieczną, powinnam z nią iść.
     - Postaram się. - burknęłam. - Ale po wczorajszej rozmowie mam jej dość i niczego nie obiecuje.
     Dziewczyna przekręciła trochę głową, chyba zaciekawiona tym co powiedziałam.
     - Po wczorajszej rozmowie? Ledwo wjechałaś na teren akademii, a już dążyłaś dogadać dyrektorce? - parsknęła śmiechem.
     Nie chciałam tego, ale kąciki moich ust same uniosły się lekko.
     - Starałam się opanować - wyjaśniałam - Dymitr to potwierdzi, ale kiedy dała nam klucze do dwóch pokoi i nie umiała racjonalnie tego wytłumaczy, ja....
     Stop Rose!
     Oj. Miałam nie mówić tego Lissie. Spojrzałam na Dymitra.
     - Przepraszam, Towarzyszu. - uśmiechnęłam się, próbując złagodzić sytuacje.
     - Jak to klucze do dwóch pokoi? - Lissa zrozumiała o czym mówiłam i wydawała się lekko zdenerwowana. - Przecież wydałam wyraźne polecenie. Rozmawialiśmy o tym i w końcu wszyscy zgodzili się, abyście mieli wspólny pokój. Kirowa też przystała na moje warunki. Niechętnie, ale jednak.
     Christian złapał Lissę za rękę i posadził z powrotem na łóżku.
     - Spokojnie, Lis. - mówił.
     - Chciałem ci później o tym powiedzieć, Christianie. - usłyszałam Dymitra.
     Odezwał się dziś przy mnie pierwszy raz. Jego spokojny ton przypomniał mi wczorajszą nocną rozmowę. Nie miała ona nic wspólnego z tym o czym teraz rozmawiamy, ale teraz w głowie słyszałam tylko "nie żałuję". Mimo, że to nijak ma się do Kirowej ciągle słyszę te słowa. Nie rozumiem dlaczego, przecież nic nie jest podobne to teraźniejszej sytuacji. Ani ton jego głosu  nie jest taki sam, ani temat rozmowy. Ale coś mi przypomniało tamtą chwilę.
     - Oni mają racje Liss, - Ozera poparł nas, odgadując nasze wcześniejsze zamiary. - Ty zajmij się tym co miałaś dziś robić, a ja postaram się porozmawiać z dyrektorką i sprostować tą sprawę.
     Dziewczyna spojrzała na mnie niepewna. Chciała mi pomóc, ale obie wiedziałyśmy jak wiele ma do zrobienia. Wymieniła nam tylko najważniejsze punkty tego dnia, a tak naprawdę Lissa nie będzie miała wytchnienia. Ufała nam, a skoro ja i Dymitr stwierdziliśmy, że Christian da sobie rade to dlaczego ona miałaby w niego wątpić.
     Skinęła leciutką głową.
     - Dobrze. - zgodziła się. - Zajmij się tym, kiedy Dymitr będzie prowadził zajęcia, a Rose pójdzie do strażnika Alto.
     - Tak zrobię. - obiecał Christian. - A teraz muszę się zbierać. Kilku chłopaków podobno chciało zobaczyć jak strzelam do góry kulą ognia.
     Pocałował Lissę w policzek.
     - Tylko ich nie poparz. - westchnęła.
     Wiedziałam, że nie podoba jej się, że jej chłopak popisuje się czasem swoimi umiejętnościami, ale nie chciała odbierać mu zabawy, więc godziła się na to. Christian doskonale zdawał sobie z tego sprawę, dlatego starał się ograniczać "pokazy" i robił najbezpieczniejsze triki.
     - Obiecuje, że nikomu nic się nie stanie. - przyrzekł solidnie i pocałował ją jeszcze raz. - Poza tym będzie tam Dymitr. Skoro umie opanować Rose to bez trudu poradzi sobie ze mną.
     Na usta cisnął mi się idealny komentarz. Już otwierałam usta, kiedy na coś wpadłam. Mam plan, a Christian mi w tym pomoże.
     - Zero reakcji ze strony Rose Hathaway? - zadrwił. - A to ci heca.
     Para królewska miała na twarzach uśmiechy. Dymitr tak jak ja był na służbie, więc jego twarz nic nie wyrażała. A ja ugryzłam się w język.
     - Nie ciesz się za bardzo. - ostrzegłam. - To minie. Ćwiczę tylko przed kolacją z Kirową.
     Uśmiech na twarzy Ozery powiększył się, zrozumiał, że do końca dnia będzie miał nade mną dużą przewagę.
     Mój plan polegał na tym, żeby ignorować jego zaczepki. W ten sposób może nauczę się nie zwracać uwagi na komentarze Kirowej.
     - To będzie piękny dzień - zaśmiał się Ozera.
     Wywróciłam oczami i westchnęłam ciężko.
     - Lepiej idź już do wielbicieli - rzuciłam i usiadłam koło Lissy.
     Ozera chwycił kurtkę z szafy, Dymitr zabrał prochowiec i wyszli. Lissa cały czas patrzyła na drzwi.
     - Dziwne. - mruknęła. - Przecież o tym rozmawialiśmy.
     - O czym ty mówisz, Liss? - zapytałam, nic nie rozumiejąc.
     Spojrzała na mnie.
     - A nie nic. Po prostu umówiliśmy się z Christianem, że...
     Przerwał jej dźwięk otwieranych drzwi. Lissa uśmiechnęła się, kiedy Ozera mrugnął do niej.
     - Nie bój się, nie zapomniałem. - otworzył szerzej drzwi i zwrócił się do mnie: - Rose chodź tu na chwile.
     - Ale... - próbowałam zaprotestować. - Jestem na służbie.
     Poczułam, że Lissa popycha mnie lekko do przodu.
     - No idź. - nalegała. - Będziesz tylko za drzwiami.
     Skapitulowałam w końcu i wyszłam z pokoju.
     - To o co chodzi? - zapytałam Christiana.
     - Bielikow, chodź tu na moment. - zawołał.
     Dymitr był kilka kroków za Ozerą, ale na jego prośbę podszedł do nas.
     - Razem z Lissą coś ustaliliśmy. - zaczął Christian. - Myślę, że to się wam spodoba. To będą słowa Lissy nie moje - poinformował nas. - Macie się nie krępować przy nas i nie zwracać uwagi na to, że jesteście na służbie. Został tylko tydzień do wyjazdu, więc wykorzystujcie to jak najlepiej.
     - To znaczy? - nie do końca rozumiałam.
     Christian wywrócił oczami.
     - To znaczy, że nie dajemy wam wolnego, ale możecie się całować, przytulać i tak dalej nie zwracając uwagi na to, że jesteście na służbie. Rozumiecie? Tylko bez przesady - powiedział nagle - Z niektórymi rzeczami lepiej zaczekajcie, aż będziecie sami po pracy.
      Zaśmiałam się. Na język cisnęła mi się całkiem niezła riposta, ale przecież miałam ćwiczyć przed kolacją. Mimo to byłam wdzięczna Christianowi i Lissie. To miłe z ich strony, żę pozwalają nam na okazywanie miłości podczas służby.
     - Dzięki. - powiedziałam.
     Ozera patrzył na nas wyczekująco.
     - No dalej. - nalegał. - Przecież wiem, że jeszcze się dziś nie widzieliście.
     Hm... To nie głupi pomysł.
     - Zamknij oczy. - rozkazałam.
     Christian zaśmiał się i odkręcił tyłem do nas.
     Podeszłam do Dymitra i stanęłam na palcach, łapiąc go za kark. W przeciwieństwie do mnie chyba nie był przekonany do tego pomysłu. Co chwilę zerkał w stronę swojego podopiecznego.
     - No dalej, Towarzyszu. - zachęciłam go cicho. Nie chciałam, żeby Christian słyszał co mówię - To tylko jeden pocałunek, chyba się nie boisz.
     Bał się. Bał się, że straci kontrolę. Bał się też, że podczas tej krótkiej chwili może się coś stać. To był absurd, ale natura strażnika nie pozwalała mu nawet na chwilę nieuwagi. Ja strażniczką jestem od kilku miesięcy, on od kilku lat. Wyćwiczył to ciężko mu się przełamać.
     Postanowiłam, że pomogę mu trochę. Mogłabym sama go pocałować, gdyby się schylił. Jest ode mnie dużo wyższy, więc to mała przeszkoda. Na szczęście znam inne metody, które mogą zmusić go do pocałunku.
     Położyłam jedną rękę na torsie Dymitra i muskałam palcami jego koszulkę. Wiedziałam, że to poczuł nawet przez materiał. Zadrżał lekko, ale to nie pomogło całkowicie. Musiałam spróbować czegoś innego. Przysunęłam usta do jego ciała i pocałowałam delikatnie, zsuwając powoli dłoń. Wiedziałam, że to zadziała. Dymitr nie wytrzymał pocałował mnie mocno. Zbyt mocno na normalny pocałunek. Był na mnie trochę zły. Wykorzystałam jego słabość. Mimo to całował dość długo.
     Odsunął się.
     - Porozmawiamy później. - powiedział tylko i podszedł do Christiana.
     Zanim odeszli nasze spojrzenia jeszcze raz się skrzyżowały. Już nie był aż tak zdenerwowany. Wyglądał jakby chciał mi się wytłumaczyć ze swojego oporu. "Porozmawiamy później", powtórzyłam jego słowa.
     Potrząsnęłam lekko głową chcąc się ocucić i wróciłam do Lissy. Mamy sporo do nadrobienia.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

  Rozdział był dla trzecio gimnazjalistek, które mam nadzieje bardzo dobrze napisały egzaminy. I dla tych, którzy jutro znów muszą iść do szkoły. Ale nie ma tego złego - uczymy się tylko 2 dni, bo potem weekend :D

Mam nadzieje, że wszyscy, którzy mieli wysłać do mnie paczki już to zrobili, a jeśli nie to przypominam o tym! Tak naprawdę powinnam już wysłać prezenty, ale cóż... No nic, najwyżej paczka dotrze do Danili trochę później. Ups.. Może się na nas nie pogniewa.

Pozdrawiam.

5 komentarzy:

  1. Dlaczego Dymitr taki oporny i nie chcę się całować? Leć do Rozy i ją całuj. Rozdział świetny czekam na następny i życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj Dymitr nie ładnie tak traktować dziewczyny. Za tydzień się rozstaniecie, a ty się opierasz. Zmuszasz do wykorzystania twojej słabości. Wstyd. Rose jak mogłaś się wygadać. Teraz Lissa będzie się przejmowała. no trudno. Mam nadzieję, że Christian to załatwi, bo inaczej sama pójdę do tej krowy. Jak mogła rozdzielić nasze kochane Romitri. Nawet strzyga by tego nie zrobiła. Rose ćwiczy na Ozerze opanowanie. Będzie ciekawie na kolacji. Kirowa na pewni to wykorzysta. Głupia małpa. Rose nie może bać się sprowokować. fajnie że dałaś nowy tak szybko. czekam na następny i życzę weny. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo dziękuje za rozdział ! :) A co do egzaminów to myślę, że poszły dobrze :) Rozdział świetny i zgodzę się z koleżanką powyżej - Dymitr nie ładnie tak traktować dziewczyny! :) Pozdrawiam i czekam na następny ! :)
    ~Zmey~

    OdpowiedzUsuń
  4. Rany! Przeczytane pięć razy!Ten pomysł ze zgodą Lissy i Christina 😘 Czy jak napiszę, że "było świetne" to wyjdzie na to, że nam kiepsko rozbudowane słownictwo? 😕 A walić to- ŚWIETNE BYŁO! Jak mi brakowało czytania...😆 Pozdrawiam i liczę że szybko się odezwiesz w najbliższym czasie (tak, mimo, że czytałam 5 razy mam niedosyt) 😘

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej!!! Rozdziału!!! Proszę, Cię!!! (pozdrawiam :D )

    OdpowiedzUsuń