sobota, 27 lutego 2016

Rozdział 38, część I

Rozdział 38, część I

Dla Anonimka, który tak ładnie poprosił o rozdział ;)
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
     Minęło już kilka dni. Jedzenie dostawałam dwa razy dziennie w naprawdę małych porcjach. Czasami miałam ochotę rzucić się na cokolwiek co da się połknąć i zaspokoić tym żołądek. Nie liczyłam dokładnie czasu. orientowałam się w porach dnia tylko dzięki temu małemu okienku przez które nieustannie wpada śnieg.
     Każdego dnia przychodzą do mnie pięć razy. Dwa razy, żeby dać mi coś do jedzenia i picia, a pozostałe trzy razy, żeby zadawać mi to samo pytanie. Czy zamierzam dobrowolnie przyłączyć się do ich "ekipy". Za każdym razem odpowiadam przecząco, a wtedy przychodzi czas na coś bolesnego. Rozgrzany pręt, głodna strzyga, lodowata woda. Zawsze coś wymyślą. Robert dobiera tortury w taki sposób, żeby mnie przestraszyć, ale nie zabić.
     Któregoś razu słyszałam jak rozmawia z Taszą.
     - Dlaczego po prostu się jej nie pozbędziesz? - zapytała. - Przecież widzisz, że ta smarkula i tak się nie zgodzi.
     - Przystanie na nasze warunki. - odpowiedział pewnie Robert. - Jeszcze tylko kilka dni...
     - Nie obraź się, ale ja lepiej wiem co ją skłoni do działania. - powiedziała morojka. - Wiem o wszystkim przez co przeszła i myślę, że głodówka i tortury nic nie zdziałają. Prędzej umrze niż będzie z nami współpracować.
     - A kto tu mówi o głodowaniu i biciu. - prychnął Doru. W tamtym momencie.... ten odgłos, który z siebie wydał... wydawało mi się, że usłyszałam Wiktora. - Dwie godziny drogi stąd mieszka rodzina Bielikowów, a razem z nimi jest ten wasz ukochany. Jestem pewien, że zaczął już dawno poszukiwania naszej kochanej Rose. Nie jest głupi. On i jej ojciec nasz znajdą. Moglibyśmy się przenosić z miejsca na miejsce, ale to nie będzie konieczne. Wystarczy, że zaczekamy aż sami nas znajdą.
     - Wytłumaczysz mi to?
     Robert westchnął poddenerwowany.
     - Mamy już Hathaway. - powiedział. - Potem będziemy mieli Bielikowa i tego małego chłopca Karoliny.
     - Pawkę?
     - Tak, właśnie jego. - potwierdził Robert. - Później pójdzie już jak z górki. Rose za bardzo ich sobie ceni. Nie pozwoli, żeby coś im się stało. Problemem może okazać się Bielikow, bo on także będzie walczył o Rose, ale trzech naszych i się zamknie.
     - Jeśli tylko mu coś zrobisz...
     Tasza może i jest podłą suką, ale kocha Dymitra. Ona też nie chce, żeby coś mu się stało.
     - Spokojnie. - przerwał jej moroj. - Nie zabiję go. Poza tym.nie martw się na zapas. Obiecałem ci, że jeśli ja dostanę Hathaway, ty dostaniesz Bielikowa i dotrzymam danego ci słowa.
     - Mam nadzieje.

     Odkąd to słyszałam kilkukrotnie planowałam coś na podobieństwo samobójstwa. Nie zabiłabym się sama, ale pozwoliłabym się wykończyć. Umarłabym, więc Robert nie miałby pretekstu by porywać chłopaków, a sama pomoc Taszy byłaby nie w jego stylu. Dymitr i Pawka byliby bezpieczni, a Tasza i Robert mniej groźni. Być może nawet ktoś by ich złapał. Jednak za każdym razem odrzucałam od siebie takie pomysły. Pozwolenie im mnie zamordować byłoby poddaniem się, a ja tak nie robię. Nie jestem słaba, a poddawanie się i przegrywanie nie są zgodne z moją naturą.
     Drzwi się otworzyły. Ale tym razem nie słyszałam żadnego bezczelnego powitania ani krzyków, ani nic takiego. Ale coś słyszałam. Zza drzwi zaczęły wyłaniać się powoli dwie postacie - kobieta i mężczyzna. Całowali się. Bardzo namiętnie. Mężczyzna miał potężną, znajomą mi posturę, a w kobiecie rozpoznałam Taszę. To ona odsunęła się od mężczyzny.
     - Przepraszamy za najście. - uśmiechnęła się chytrze. - Pomyliliśmy pomieszczenia.
     Mężczyzna się odwrócił, a ja zamarłam. Dymitr.
     - Dymitr - powtórzyłam drżącym głosem.
     - Roza... - to było dziwne. Z tego imienia znikło już całe piękno jakie wypełniało je, kiedy wymawiał je Dymitr. Znikł też akcent, który sprawiał, że brzmiało to tak słodko. - Myślałem już, że cię nie znajdę. Dlaczego uciekałaś?
     - Co? - mało nie zadławiłam się resztkami krwi, które miałam w buzi po ostatnim spotkaniu z prętem. - Nie uciekłam. Porwali mnie! To ona za tym stoi. I Robert. Naprawdę myślisz, że mogłabym od ciebie uciec? To dlatego obściskujesz się z tą jędzą?
     W jego oczach zobaczyłam coś przerażającego.
     - Nie nazywaj tak Taszy. - ostrzegł mnie. - I tak. Myślę, że mogłabyś to zrobić. Tasza mi wszystko wyjaśniła. Przejrzałem na oczy i zrozumiałem jaka jesteś na prawdę.
     Ogarnęła mnie wszechobecna rozpacz i gniew.
     - Co ci powiedziała? - czułam potworne pieczenie pod powiekami. - Co takiego ci opowiedziała, że już mi nie ufasz?
     Z moich oczu popłynął potok żałosnych łez. Ból był ogromny.
     - Prawdę Rose. Tylko prawdę.
     - Jaką prawdę? - szepnęłam. - Tą prawdziwą czy tą w którą ona chce wierzyć.
     Tasza zniecierpliwiona przesunęła dłońmi po ciele Dymitra. Wzdrgnęłam się.
     - Powiedziała mi to, co powinienem wiedzieć.
     Przytaknęłam przez łzy.
     - A powiedziała ci, że zamierzali cię porwać? - ledwo wydobywałam z siebie słowa. - Że ty i Pawka mieliście służyć jako coś czymś chcieli mnie zmusić do współpracy? Mówiła o ich "genialnym" planie? O podboju świata?
     - Rose... - westchnął troskliwie. - Ty też w końcu musisz dowiedzieć się prawdy o sobie.
     Tasza szepnęła mu coś na ucho. On uśmiechnął się promiennie i odpowiedział jej po cichu. Wtedy kobieta wyszła, a my zostaliśmy sami.
     - Powiedz mi, że przyszedłeś mnie stąd wydostać. - poprosiłam cicho.
     - Oczywiście, Roza. - podszedł do mnie i kucnął naprzeciw mnie. W moim sercu zrodziła się mała nadzieja. Ale fakt, że nadal nie słyszałam tego uroczego akcentu, sprawiał, że nie wiedziałam czemu wierzyć. - Ale jeszcze nie teraz. Musisz tu jeszcze trochę zostać. Jeszcze kilka dni.
     - Dlaczego? - zapytałam.
     Dymitr westchnął cicho, chyba nie wiedząc co robić.
     - Rose... Zgódź się na propozycje Roberta. Proszę. Tak będzie najlepiej.
     - Mam mu pomóc zawładnąć naszym światem?
     - Nie mów tak. On i Tasz chcą dobrze. - bronił ich. - Lissa jest jeszcze młoda. Nie poradzi sobie ze wszystkim. Szkoła i obowiązki monarchini - to ją przerośnie. A Robert podobnie jak Wiktor, wie co robić. Pomoże zaprowadzić wśród wszystkich morojów i dampirów porządek.
     Nie wierzyłam w to co słyszę.
     - Co ci zrobili? - swoją zakrwawioną ręką chwyciłam jego dłoń i ścisnęłam najmocniej jak umiałam. - Nie wierzę w ani jedno twoje słowo. Nie jesteś moim Dymitrem. Mój trzymałby się swojego kowbojskiego kodeksu, walczyłby w imię sprawiedliwości. I nie szedłby do łóżka z Taszą.
     Ból się nasilał. Miałam wrażenie, że cały mój świat właśnie się rozpadł.
     - To co robię z Taszą to nasza sprawa. nie mieszaj się w to Rose, proszę.
     Dymitr położył mi rękę na policzku, chwyciłam jego nadgarstek i ścisnęłam. Poczułam coś dziwnego. Nie umiem tego określić, ale jeszcze nigdy nie odczułam czegoś podobnego.
     - Wrócę tu. Ale wolałabym cię już tu nie zastać. - wyznał. - Kiedy przyjdzie Robert powiedz mu po prostu, że zgadzasz się na wszystko. Obiecuje, że między mną, a Taszą do niczego nie dojdzie. Tylko zrób to co mówię. Zgódź się na wszystko. Wtedy stąd wyjdziesz. Wtedy będziemy razem. Tylko zrób to.
     Dymitr wpatrywał się chwile w moją zapłakaną i zakrwawioną twarz, a potem wyszedł. A ja nadal czułam dotyk jego ciepłych dłoni...
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

.... I?


14 komentarzy:

  1. Dymitri ty zdrajco

    OdpowiedzUsuń
  2. To nie jest Dimitr. Nie ma takiej opcji, a nawet jeśli to pod jakimś wpływem. Rozdział świetny. Niecierpliwie czekam na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mańka ja cię znajdę i uduszę Dymitr ma w tej chwili iść do Rose i powiedzieć że ją z tego wyciągnie. Dawaj kolejny rozdział już. Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  4. Coooo? Co to za taki obrót z Dymitrem?
    Nie mogę się doczekać aż wstawisz nowy rozdział i apeluje o jak najszybsze rozpatrzenie mojej prośby o nowy rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  5. 😂 To słodkie jak się tak wkurzacie. Tylko bałagan zostawcie mnie przy życiu. Postaram się jak najszybciej dodać rozdział. Dziękuję za komentarze 😘

    OdpowiedzUsuń
  6. Manka wiem gdzie mieszkasz. Coś ty zrobiła naszemu kochanemu koqbojowi? To nie jest on. Przecież to nie może być on. Dawaj szybko wyjaśnienie. Czekam na następny. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuje za dedykacje <3 A co do rozdziału to jestem zachwycona. Świetny ! Jak zwykle zostawiasz nas w najgorszym momencie, ale coś czuję, że to nie Dimitr i wszystko będzie dobrze ! ;) Jeszcze raz dzięki za dedyk i pozdrawiam :)
    ~Zmey~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam dodać, że jak zwykle czekam na następny ! :D

      Usuń
  8. Mańka!!! Co to ma znaczyć?! Masz to jak najszybciej wyjaśnić!
    Mimo wszystko widzę, że masz wene Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mańka!!! Co to ma znaczyć?! Masz to jak najszybciej wyjaśnić!
    Mimo wszystko widzę, że masz wene Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. No już, już... Nie krzyczcie tak. (I nie zastraszać mnie! 😂) Może jutro jeszcze dam rade wstawić część II, ale nie obiecuje, bo jest turniej, basen i kościół 😉
    Pozdrawiam również

    OdpowiedzUsuń
  11. Boże człowieku co ty robisz? I dlaczego akurat z Dimką??? Ja poproszę następny rozdział i to już... To ma się naprawić! I wyjaśnić! Bo jak nie to wyciągnę twój adres od Karingi!
    Weny życzę i czekam na next! ;)

    OdpowiedzUsuń