Lissa i Christian nie ukrywali zdziwienia, kiedy pokazałam im "pokój zabaw". Rozglądali się wokół z rozdziawionymi buziami i nie mogli powiedzieć ani słowa. Gdy weszliśmy do sali kinowej, westchnęli tylko. Patrzyłam na nich z rozbawieniem i wiedziałam, że Dymitr, mimo ogólnej obojętności, w środku też się śmieje.
- Wszystko mi jedno - powiedziałam. - Tylko błagam nie romanse!
Lissa zachichotała cicho.
Otworzyłam szafkę z filmami i razem z Dymitrem odsunęliśmy fotele. Zamiast nich, przed ekran, dotaszczyliśmy dużą kanapę. Dla Dymitra nie była aż tak ciężka, ale ja się na siłowałam. Lissa i Christian wybrali horror.
- Może być? - spytali. Byli uczciwi i chcieli, aby wszyscy zatwierdzili wybór.
- Czekajcie... - poprosiłam i odwróciłam twarz Dymitra w swoją stronę.
Wolałam sama zobaczyć czy mu się podoba, czy nie. Dymitr potrafił skłamać, jeśli miało to uszczęśliwić kogoś innego. Teraz zachowuje się odrobinę jak strażnik, więc tym bardziej zgodziłby się na coś, czego nie znosi. Ten film jednak mu się podobał.
- Dymitrowi się podoba. Mi też.
Bielikow był wyraźnie ubawiony tym, że mówię w jego imieniu. Zachichotał naprawdę cicho. Zdaje się, że tylko ja to usłyszałam.
Lissa i Christian włączyli film i kiedy leciały początkowe bzdety stanęli na przeciwko nas.
- O co chodzi? - spytał Dymitr. Wyprostował się, a jego ton przybrał poważną barwę.
Przestraszyłam się, że mają dla nas kolejną okropną nowinę związaną z pracą, więc ja także usiadłam prosto. Zdaje się, że tym jeszcze bardziej rozczarowałam królewską parę.
- O to - odparł Ozera.
Nie zrozumiałam, ale nagle do głowy wpadła mi straszna myśl.
- Macie zastrzeżenia, co do naszej pracy? - spytałam.
- Mamy zastrzeżenia, co do waszego czasu wolnego - odpowiedziała Lissa. Nie brzmiała jak królowa, jednak była równie stanowcza i pewna siebie. Podziwiałam ją.
Kompletnie zbiła mnie z tropu.
- Jak to?
Lissa spojrzała na Christiana i teraz to on przejął dowodzenie.
- Nie mam wątpliwości, że doskonale spędzacie chwile sam na sam - Lissa zamierzała wymierzyć mu kuksańca w bok za jego uwagę, ale on już kontynuował - jednak kiedy jesteście z nami w czasie wolnym od pracy, zachowujecie się jakbyście nadal byli na służbie.
- Całkowicie niepotrzebnie - wtrąciła Dragomirówna. - Chcemy być dla was zwykłymi przyjaciółmi. Oczywiście na służbie musimy i pragniemy być waszymi podopiecznymi, jednak nie możecie nas tak traktować w czasie wolnym. Tak jak teraz. Ale nie chodzi tylko o nas, ale głównie o was.
- Podejrzewam jak zachowujecie się na osobności - powiedział moroj. - I wiem jak zachowujecie się przy nas. Nie chodzi nam o to, żebyś od razu się rzuciła na Bielikowa, Rose, ale nie musicie... nie powinniście zachowywać takiego dystansu.
- Christian ma rację - wtrąciła blondynka. - Spójrzcie tylko. Dzieli was teraz co najmniej pół metra! Kiedy szliśmy korytarzami nawet się do siebie nie odezwaliście. Nie wspominam już o trzymaniu się za rękę.
Lissa wydawał się oburzona naszym zachowaniem, co było nawet śmieszne. Jednak przyznałam jej rację. Obydwoje mówili prawdę. Rzeczywiście, kiedy tu szliśmy zachowywaliśmy się bardziej jak strażnicy niż zwykli ludzie. A gdy Lissa wspomniała o dzielącej nas odległości, odruchowo zerknęłam w dół. To też była prawda. Byliśmy daleko od siebie biorąc pod uwagę sytuację.... Westchnęłam w myślach. A przecież jeszcze niecałe dwie godziny wygłupialiśmy się na treningu. Byłam opiekunem od niedawna, a tak bardzo zdążyłam się przyzwyczaić do tej roli, że zapominałam, że moi podopieczni to także moi przyjaciele.
- Chcemy tylko, żebyście poczuli się z nami swobodnie - wyznała cicho blondynka. - Chcemy was jako przyjaciół.
Na kilka sekund w pomieszczeniu zapanowała cisza. Słychać było tylko stłumione głosy z filmu.
- Macie racje - przyznałam, wzdychając.
- To prawda - potwierdził Dymitr.
- Przepraszamy.
Zrozumiałam, że Lissa i Christian mogli czuć się odrzuceni i niedocenieni, jeśli nie chciałam przy nich dotknąć Dymitra.Mogli sądzić, że traktujemy ich tylko jak podopiecznych.
Zrozumiała od razu ich wyczekujące spojrzenia. Dymitrowi zajęło to kilka sekund. Dopiero kiedy zauważył szczególny i dość dosłowny przekaz oczy Ozery, objął mnie. Przycisnął do swojego ciała, a ja oparłam głowę na jego piersi. Moroje wydawali się z siebie zadowoleni. Christian z dumą owinął ramię wokół talii Lissy i spojrzał na nas z aprobatą.
- Od razu lepiej - powiedział. - Dajemy dobre kazania, Liss.
Dziewczyna zaśmiała się i usiedli obok nas, rozgłaszając wielki telewizor.
- Hej, Christian - zawołałam.
- Tak?
- Teraz czuję się tak swobodnie, że bez skrępowania rzucę się przy tobie na Dymitra.
Usłyszałam jego śmiech.
- Te przyjemności zostawcie tylko sobie. Nie koniecznie muszę być świadkiem tego, jakże wspaniałego widowiska.
Wzruszyłam ramionami, pewna, że chłopak to zobaczy.
Film nareszcie się zaczął. Jeden z najlepszych horrorów jakie widziałam. Nawet ja, jakby się wydawało odporna na potwory, drgałam co jakiś czas. Kilka razy chowałam twarz w Dymitra. On, choć na początku zainteresowany filmem pod koniec kompletnie nie zwracał na niego uwagi. Był zbyt zajęty moimi włosami. Bawił się nimi, okręcał je sobie na palcu, chował w nich twarz i dyskretnie wciągał zapach. Skupiał się na czymś innym tylko, gdy poczuł, że wciskam się w niego mocniej, co znaczyło naprawdę okropną scenę w filmie. Obejmował mnie wtedy szczelnie i pozwalał mi zasłaniać się jego prochowcem.
Lissa za to przez cały film przyklejona była Christiana. On delikatnie głaskał ją po blond lokach i całował w głowę, sam jakoś niezbyt wystraszony. Morojka od zawsze lubiła horrory, ale panicznie się ich bała. To dziwne, ale prawdziwe. Dlatego nie dziwiła mnie jej reakcja.
Pod koniec filmu ja też traciłam nim powoli zainteresowanie i zastygłam z twarzą wpatrzoną w Dymitra. Zauważył to i uśmiechnął się. Dotknęłam jego policzka, sycąc się widokiem. W ciemności sali, rozjaśnionej jedynie ponurym poblaskiem ekranu jego twarz wydawała się odważniejsza niż zwykle, a przecież Dymitr nie robił nic takiego. Jednak byłam pewna, że jest najodważniejszym mężczyzną jakiego znam. Nie ważne, że jedyne, co teraz robił, to pozwalał mi ukryć się w swoim ciele. Otaczał mnie ciepłem i troską i to wystarczyło, bym zaczęła go podziwiać.
- Sądziłam, że chcesz zobaczyć ten film, Towarzyszu - szepnęłam do Dymitra.
Odwrócił wzrok od moich włosów i spojrzał na mnie łagodnie.
- Już go widziałem - wyznał. - Podoba mi się, ale znalazłem inne zajęcie.
Podsunęłam się i przełożyłam swoje nogi przez nogi Dymitra. Czułam jego dłoń na łydce, ale skupiłam się tylko na brązowych, ciemnych oczach.
- Oni chyba mają rację, nie sądzisz?
Zmieniłam temat na znacznie poważniejszy i mniej przyjemny, dlatego Dymitr zostawił moje włosy w spokoju. Spojrzał na mnie, a potem poczułam jak przyciąga mnie do siebie. Wzrokiem zaproponował, bym się o nie oparła, ale wtedy nie widziałabym jego twarzy, a ja za wszelką cenę chciałam utrzymać kontakt wzrokowy. Dymitr nie naciskał.
- Chyba tak - mruknął. - Myślę, że priorytetem stało się dla nas nowe prawo, obarczone wieloma warunkami, których staramy się przestrzegać. Mamy świadomość, ile może nas kosztować błąd w pracy, dlatego koncentrujemy się głównie na niej. Być może gdzieś po drodze zagubiliśmy realny świat. Chyba zapomnieliśmy tego, o co tak walczymy. Hm. Może nie zupełnie. Jednak nie zachowujemy się tak jak dawniej w obecności przyjaciół. To znaczy... Ty się nie zachowujesz tak samo w obecności przyjaciół. Ja byłem samotnikiem, i nie mam twoich przyjaciół. - Dymitr!, miałam ochotę krzyknąć. - Na służbie zachowujesz się jak idealny strażnik, jednak Lissa ma racje. Już nie jesteś tą samą Rose. Mam na myśli, że ona - tamta Rose - gdzieś jest, ale służba ją tłumi. Nie chcę, żebyś stała się tak jak ja obojętnym strażnikiem.
Zatkało mnie. Nie potrafiłam wydobyć z siebie ani słowa. Przy ostatnim zdaniu... jego głos był taki smutny. On na prawdę się martwił. Bał się wręcz, że stanę się bezwzględnym strażnikiem. Ale to nie było złe. Okropne było o, że Dymitr myślał, że sam taki jest. To mnie bolało. "Ja byłem samotnikiem, i nie mam twoich przyjaciół" "Ależ masz", krzyczałam w myślach, jednak naprawdę ledwo słyszałam sama siebie.
- Dymitr - szepnęłam, niepewna czy dosłyszał. - Nie jesteś obojętnym strażnikiem. Nie mów tak, proszę.
Przyciągnęłam go do siebie, otoczyłam ramieniem i położyłam dłoń na jego głowie. Schował twarz w moją szyję, a rękoma posadził mnie na swoich kolanach. Zauważyłam pytające spojrzenie Christiana (Lissa cały czas chowała twarz, odkręcona do nas tyłem). Potrząsnęłam głową, nakazując, by o nic nie pytał.
- Roza....
- Dokończymy w potem, dobrze?
Zgodził się, co przyjęłam z ulgą.
Zostałam na kolanach Dymitra, wtulałam się w niego, za każdym razem, kiedy główny bohater napotykał potwora. Zauważyłam jednak, że to nie ja boje się najbardziej. Lissa niemal udusiła Ozere wciskając się w jego ciało z ogromną siłą. Christian szeptał jej coś do ucha, odgarniając delikatnie jej blond loki. Uspokajała się na chwilę, a potem znów ogarniał ją strach. Niepokoiło mnie to, ale zrozumiałam, że sama zachowuje się podobnie, a nic mi nie jest, więc Lissie też nie może być. Od kiedy nie mamy więzi jeszcze bardziej boje się o jej zdrowie psychiczne.
Film nareszcie się skończył. Lissa i Christian wstali, rozciągając się i mrucząc śmiesznie. Dymitr dopiero teraz zdał sobie sprawę z końca seansu. Postawiłam nogi na ziemi, ale szybko przekonałam się, że to nie dla mnie, więc położyłam się wygodnie, zajmując całą kanapę.
- Najlepszy horror jaki widziałam - podsumowała Lissa, chowając płytę do szafki.
- Popieram - powiedział Ozera. - No Rose... Twierdziłaś, że podoba wam się ten film, a w rzeczywistości bardzo mało uwagi mu poświęcaliście - zażartował, jednak widziałam, że jest z siebie dumny; z tego, że udało mu się nas "zmusić" do okazywania sobie uczuć przy nich.
Prychnęłam, nie poświęcając mu nawet spojrzenia.
- Sam kazałeś nam zachowywać się naturalnie - przypomniałam. - Poza tym mylisz się, drogi lordzie Ozero.
- Ach tak? - zdziwił się. - Udowodnij.
Ups. Wpadłam. No, nie całkiem. Pamiętałam film. Umknął mi fragment z momentu, kiedy rozmawiałam z Dymitrem, ale poza tym znam fabułę. A skoro Dymitr oglądał już ten film, musi znać całą akcję.
I tak się zaczęło... Usiedliśmy wszyscy na kanapie. Christian zadawał pytania na temat horroru, a ja i Dymitr musieliśmy na nie odpowiadać. Było śmiesznie. Nawet Dymitr uśmiechał się lekko. Wiem, że mimo wszystko nie pozwoli sobie na razie na wybuch śmiechu i wcale tego nie oczekuję. Chcę tylko, żeby się dobrze bawił i zrelaksował. Chyba tak jest.
- W porządku - odezwał się na koniec Christian. - Zdaliście. Ale dziwi mnie, że Dymitr, który zajmował się bardziej twoimi włosami niż otoczeniem, wie więcej od ciebie, Rose.
Lissa zachichotała cicho, ułożona wygodnie z głową na kolanach chłopaka.
- Ej, to wcale nie tak - nieudolnie broniłam swojego honoru.
- A jak?
Hm. Właściwie to ma rację, ale nigdy tego nie przyznam.
- Oglądałem już ten film - przyznał nagle Dymitr.
Siedziałam do niego tyłem, ale teraz odkręciłam się. Nie musiał tego mówić. Wymyśliłabym coś. Poza tym to nie było ważne. Zwykłe przekomarzanki. Ale Dymitr nie znosił kłamać. Nawet w tak błahej sprawie.
- Nieźle Bielikow. - Na twarzy Christiana zagościł cwany uśmiech. - Na to bym nie wpadł. Spryty jesteś.
Prychnęłam.
- Kiedyś w to wątpiłeś?
- Jeśli powiem, że tak.. Po pierwsze skłamię. Po drugie, nawet jeśli powiedziałbym to w żartach, złamałabyś mi kark, więc... Nie, nigdy w to nie wątpiłem.
Kiwnęłam głową, usatysfakcjonowana odpowiedzią. Poszłam śladem Lissy. Położyłam się na kanapie i oparłam głowę na nogach Dymitra. Rosjanin popatrzył na mnie spokojnie i zobaczyłam radosne iskierki w jego oczach. Złapałam jego rękę i przerzuciłam sobie przez ramię. Bielikow zacisnął czubki palców na mojej dłoni. Uśmiechnęłam się do niego.
- To.. co teraz robimy? - spytałam.
Jednak Lissa i Christian nie usłyszeli mnie od razy, zapatrzeni w siebie. No cóż...ostatecznie są wśród naszej czwórki dwie pary. To zrozumiałe, że będziemy zwracali uwagę na swojego partnera.
- Możemy zagrać w piłkarzyki - zaproponował Ozera, odwracając wzrok od Lissy.
Jęknęłam. Zmartwiło to Lissę.
- Co się stało?
Dymitr zachichotał cicho.
- Wczoraj Stan.... strażnik Alto, skomentował nieco nasz mecz - wyjaśnił.
- Hej - zawołałam. - Może i wygrałyśmy głównie dzięki Albercie, lecz mimo wszystko i tak grałam lepiej od niego.
Lissa i Christian parsknęli cichym śmiechem. Dymitr także się zaśmiał, za co go ukarałam - ugryzłam go w rękę.
- Roza! - wykrzyknął zaskoczony, szybko wyciągając rękę z mojego uścisku.
Para królewska nie kryła teraz śmiechu.
- Myślałeś, że ujdzie ci to na sucho? To miała być nauczka, Towarzyszu.
- Towarzyszu? - zdziwiła się Lissa.
Usiadłam, żeby móc lepiej ją widzieć. Przesunęłam się do tyłu i oparłam o Dymitra.Objął mnie rękoma. Nałożyłam dłonie na jego dłonie.
- Tak. Zdaje się, że nazwałam go tak już tego samego dnia, w którym nas złapali.
Dymitr mruknął, co zapewne miało być potwierdzeniem.
- To... słodkie - rzuciła Lissa.
Nie zdążyłam zareagować, a Christian już był gotowy.
- Rose Hathaway i coś takiego jak słodkość... - dumał i nagle wybuchnął śmiechem.
Posłałam mu mordercze spojrzenie, a Lissa klepnęła go w brzuch. Nic nie pomogło.
Czyżbym wyrobiła sobie wizerunek takiej twardzielki, iż ciężko uwierzyć, że jestem zwykłą dziewczyną?
Lecz Dymitr znał mnie na prawdę, a Lissa rozumiała i to mi starczyło.
Bielikow pocałował mnie w głowę, a mnie naszła lekko irracjonalna potrzeba bycia właśnie teraz ciasno przy nim. Ramiona Dymitra były co prawda wokół mnie, ale raczej lekko zarzucone. A ja potrzebowałam mocnego udowodnienia, że należę do niego, że on chce, abym była jego. Nieświadomie skierowałam wzrok na Rosjanina. Musiał coś wyczytać w moich oczach, bo patrzył na mnie inaczej, z większą troską. Najwyraźniej odkrył prawdę. Pomyślałam, że teraz ma szanse pokazania się z innej strony parze królewskiej. I wykorzystał ją. Puścił mnie i zachęcił do dalszego działania. Bez wahania wgramoliłam mu się na kolana i oparłam głowę na jego torsie. A kiedy poczułam jak jego ramiona oplatają mnie ciasno, pomyślałam, że tego właśnie potrzebowałam. Tu jest bezpieczeństwo - z nim. Senna, zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w miarowe bicie serca Rosjanina. W nocy nie spałam dobrze i czułam, że potrzebuję jeszcze choć chwili odpoczynku.
Spokój przerwał Christian.
- Idziemy już grać?
- Śpieszy ci się gdzieś? - odparowałam.
- Zostańmy jeszcze chwile - poprosiła cicho Lissa.
Otworzyłam na moment oczy i zauważyłam, że blondynka siedzi koło Christiana, z głową opartą na jego ramieniu, owinięta jego rękami. Jej też było dobrze, jestem pewna, że czuła się w nich bezpieczniejsza niż pod naszą opieką. Poczułam ukłucie zazdrości. Christian zabrał mi znaczną część Lissy, a ona nie ma nic przeciwko temu. Jednak nie powinnam narzekać... W końcu ja sama też zajmuje się Dymitrem i nie skupiam na przyjaciółce tak, jak kiedyś. Znalazłyśmy swoich wymarzonych facetów i jesteśmy z nimi szczęśliwe. Do tego mamy siebie. To życie o jakim marzyłam. Odtrąciłam szybko myśl, że zostanę go pozbawiona na rok.
Ponownie zamknęłam oczy i wtuliłam się w Dymitra, ze wspaniałą świadomością, że i ja, i Lissa, i Dymitr, i Christian, mimo tylu obowiązków, problemów i kłopotów, jesteśmy szczęśliwi...
----------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że taki krótki, nie wiem, kiedy będzie następny, liczę na komentarze i przypominam o petycji.
Mańka więcej takich rozdziałów poproszę. Słodki, cudowy, doskonały, po prostu chodzący ideał. Super rozdział czekam na następny i życzę masy weny.
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest taki... słodki. Dymitr w końcu się trochę rozluźnił, no i brakowało mi trochę naszej pary królewskiej. Czekam na next i życzę weny.
OdpowiedzUsuńSuper rozdzial. Dymitr w koncu odpuscil "maske straznika" przy podopiecznych. Romantyczna atmosfera przy ogladaniu horroru, tylko oni tak potrafia :-)
OdpowiedzUsuńCzekam na nastepny i pozdrawiam
Genialny rozdział. W końcu zachowują się jak normalni ludzie. I ta rozmowa. Słodka💖💖💖💖.
OdpowiedzUsuńUwielbiam sprzeczki Rose i Christiana. On po prostu rozbrajają. Smutne, że muszą rozstać się na cały rok. Czekam na kolejny i życzę weny💖💖💖💖💖💖💖💖💖💖💖💖
Mańka kiedy rozdzial ?!
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia... Piszę go już i nie jest tak źle, więc pewnie niedługo go dodam. (Cieszę się, że ktoś czeka ^.^ <3 )
Usuń