Rozdział 3
Hej. Jak tam wakacje?
Muszę wam coś powiedzieć. Jestem w Chorwacji i szłam ulicą której nazwa odrazu rzuciła mi się w oczy.
To było tak : Ul. Dymitra, a zawzisko było bardzo podobne do słowa Zonila. Różniło się tylko 2 literkami!!! 😍
Muszę wam coś powiedzieć. Jestem w Chorwacji i szłam ulicą której nazwa odrazu rzuciła mi się w oczy.
To było tak : Ul. Dymitra, a zawzisko było bardzo podobne do słowa Zonila. Różniło się tylko 2 literkami!!! 😍
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Poczułam ból. Przeszywający, piekący ból. Nic nie widziałam, ale słyszałam. Ten sam śmiech i cos jeszcze. Krzyk. Wrzask i cierpienie. Moje? Nie Czułam to wszystko bardzo wyraźnie, ale to nie było moje. To Dymitr. Pieczenie było nie do wytrzymania. Paliło całe ciało. I moje i jego.
Usłyszałam stłumiony głos Lissy. Ona nie może być tam, czyli ciągle jestem u siebie w mieszkaniu. Mimo to bałam się otworzyć oczy. Nie chciałam znów widzieć dłoni Dymitra lub czegoś gorszego. Nie wytrzymałabym tego. Powoli podniosłam powieki, Przyjaciółka pochylała się nade mną z przerażeniem na twarzy. Znaczyło to tyle, że musiałam krzyczeć. Objęłam rękoma jej szyje i mocno przytuliłam. Ona w tym czasie głaskała mnie uspokajająco po plecach.
- Rose, co się stało? - zapytała niepewnie. - Co zobaczyłaś?
- Nic nie zobaczyłam. Ja czułam i słyszała.
Posłała mi pytające spojrzenie, ale nie przerywała. Wyraźnie chciała, żebym kontynuowała.
- Dymitr... Oni... - głos mi się załamał, a ja się rozpłakałam. - Oni mu coś robią. Chyba torturują.
- Co słyszałaś? - dopytywała.
- Krzyk. Jego. To on krzyczał. - zatrzymałam na chwile, po czym kontynuowałam. - Ja czułam to co on. Ból był okropny. On strasznie cierpi. Boje się, że tego nie wytrzyma. Musimy przyspieszyć wyjazd. Jedźmy już teraz!
- Rose, wiesz, że nie możemy. Jest ciemno. Strzygi będą miały przewagę. Po za tym czekamy na strażników. - przytuliła mnie mocniej. - Wszystko będzie dobrze. Nie martw się.
Będzie dobrze? Nie martw się? Ona nie wie jak to boli. I mnie i jego. W obydwóch tego słowa znaczeniu.
- Lissa, to co on przeżywa... To co oni mu robią.... To katusze, tortury. On niewyobrażalnie cierpi! - wykrzyczałam na jednym tchu.
- Dymitr jest silny. Wytrzyma. Da rade. Poradzi sobie.
- Muszę mu pomóc! Lissa, nie rozumiesz? Muszę!
- I pomożesz. Wyruszacie 3 godziny przed wschodem słońca.
- Wiadomo już coś? - spytałam starając się brzmieć pewnie, ale chyba mi to nie wyszło.
- Wysłaliśmy kilku strażników na zwiady. Wiemy dokładnie w której jaskini są. Ale teraz musisz się uspokoić i odpocząć przed podróżą. Do zobaczenia.
- Wyszła, a ja zostałam sama z myślami. Zastanawiałam się nad tym co powiedziała Lissa. Może ma racje. W końcu nic dobrego nie wyniknie z tego, że będę płakać i dyskutować. Muszę być cierpliwa. Inaczej nie pomogę Dymitrowi.
Wyjęłam z szafy pierwszą lepszą torbę i zaczęłam ją pakować. Wzięłam ciuchy Dymitra i jego kurtkę, w której i tak nigdy nie chodzi, bo woli swój prochowiec. Zapakowałam także kilka swoich ubrań i wyszłam z domu. Do wylotu zostało jeszcze dwie godziny, ale mieliśmy się spotkać wcześniej i omówić dokładnie plan.
- Rose! - zawołał ktoś.
- Adrian - zdziwiłam się.
- Jak się czujesz?
- Lissa ci powiedziała?
- Tak, ale widzę to także patrząc na ciebie. - po chwili dodał cicho. - I na twoją aurę.
Mimowolnie uśmiechnęłam się lekko.
- No więc jak widzisz, jestem jeszcze na nogach, czyli średnio. - starałam się okazać jak najmniej emocji, jak najmniej bólu.
- Tak. - nie wyglądał na przekonanego. - Idę do Lissy, idziesz ze mną? - zmienił temat.
- Nie mogę. Muszę iść do bazy. Dopracowujemy strategię.
- W takim razie do zobaczenia.
- Do zobaczenia.
-----------------------------
I jak wam się podoba? /Hathaway-Bielikow
-----------------------------
I jak wam się podoba? /Hathaway-Bielikow
Boskie! Czekam na kolejny rozdział! <3
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, dawaj dalej :)
OdpowiedzUsuńSuper <3 Proszę kolejny
OdpowiedzUsuńSuper czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuń