środa, 12 sierpnia 2015

Rozdział 5

Rozdział 5

Hej wszystkim! Jak wakacje? Dziś następny rozdzialik ^^ No to zaczynamy!
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

     Tunel dłużył się niemiłosiernie. Rana na lewym przedramieniu krwawiła i piekła coraz mocniej. Chciałam stąd jak najszybciej wyjść, jednak wiedziałam, że nigdzie się nie ruszę bez mojej zguby.
     Światło stawało się jaśniejsze, aż w końcu znalazłam jego źródło. Jaskinia w tym miejscu rozszerzała się nagle. Na środku paliło się wielkie ognisko. Dym przepełniał całe pomieszczenie. Praktycznie nie było czym oddychać. Rozglądałam się pośpiesznie. Po lewej stronie było drewno kilka wiader z wodą i jakieś jedzenie. Natomiast po prawej...
        Dymitr!!!!!!
     Siedział, a właściwie prawie leżał, oparty o ścianę jaskini. Cały był we krwi. Lewą rękę miał spuchniętą i siną. Najprawdopodobniej złamana. Podarte ubrania, Rany na całym ciele, skóra brudna i mokra od potu. Przysięgam, że jeszcze nigdy nie widziałam go w takim okropnym stanie. Wyglądał tak bezbronnie.
     Nie zastanawiając się dłużej popędziłam do niego. Upadłam twardo na kolana. Oddycha. Czyli żyje. Ulżyło mi trochę z tego powodu. Ujęłam jego twarz w swoje dłonie i  dokładnie obejrzałam. Na szczęście nie miał na niej głębokich ran. Tylko kilka zadrapań. Pod wpływem dotyku moich rąk Dymitr zaczął otwierać oczy. Miałam ochotę się rozpłakać, ale nie mogłam. Uśmiechnęliśmy się do siebie. To znaczy, ja się uśmiechnęłam, a on uniósł lekko kąciki ust.Nasze spojrzenia się spotkały. W jego oczach była ulga, radość, miłość, ale coś jeszcze. Coś jakby strach lub przerażenie. Wyraz jego twarzy się zmienił.
     - Roza, uciekaj. To pułapka. - powiedział zachrypniętym, słabym, a mimo to wciąż pieszczącym uszy głosem.
     Nie rozumiałam go. Nie wiedziałam o co chodzi.
     - Dymitr, nigdzie bez ciebie nie idę. O co ci cho...?
     Śmiech. Ten śmiech, który nawiedzał mnie w snach, w koszmarach. Przerażający, bezczelny, irytujący i dziwnie znajomy. Błyskawicznie chwyciłam sztylet. Stanęłam obok Dymitra. Tak, by w razie potrzeby zasłonić go własnym ciałem. Mężczyzna nie miał już kaptura. Wyszedł z cienie. Robert Doru!
      - Miło cię znów widzieć Rosemarie. Wydoroślałaś. - gawędził beztrosko.
      - Czego chcesz?! - warknęłam.
     Kiedyś wypytywałam bym go o wszystko, ale nie dziś. Zmieniłam się. Nie popełniam już tych samych błędów.
     Nienawidziłam Roberta od pierwszego spotkania. Dalej tak jest. Poznałam go tylko dlatego, że miałam bardzo ważny powód. Tylko dlatego, że chciałam ocalić Dymitra. Miałam nadzieje, że już nie zobaczę brata Wiktora. A jednak się myliłam.
     - Czy to nie oczywiste? Myślałem, że jesteś mądrzejsza. - kpił. Zignorowałam to. - Ja ci kiedyś pomogłem. Masz u mnie dług musisz go spłacić. Zemsta. Chce jej. Zapłacisz za to co zrobiłaś Wiktorowi.
    Dług. W pewnym sensie pomógł mi ocalić Dymitra. Rzeczywiście muszę spłacić dług. Ale na pewno nie tak. O nie!
     W głowie układałam sobie plan, który Robert właśnie zaczął wyjaśniać.
     - Na początku chciałem zabić tylko ciebie - Zaczął lekko. - Ale to było by zbyt proste. Więc postanowiłem, że najpierw popatrzysz jak umiera twój ukochany - wskazał ledwie przytomnego Dymitra. - Po jakimś czasie bez niego i ze świadomością, że zginął przez ciebie sama zaczniesz błagać, żebym cię zabił i uśmierzył twój ból.
     Jego plan był wyjątkowo okrutny. Wiedział, że wolę zginąć, niż żyć bez Dymitra.
     - Zostaw Dymitra!
     Nie poznałam własnego głosu. Jeszcze nigdy nie było w nim tyle jadu.
     - Ohoho... Jaka waleczna. - zaśmiał się.
     - Nie waż się go dotknąć, rozumiesz!?!
     Zrobiłam krok na przód. Rober westchnął ciężko.
     - W takim razie nie pozostawisz mi wyboru. Sama się o to prosiłaś. - Przekrzywił lekko głowę i zaczął mówić spokojnym, miękkim głosem. - Rose, chce żebyś wbiła sobie sztylet w udo. Nie zabijesz się tylko okaleczysz. Będziesz to robiła powoli. W ten sposób odpokutujesz grzech.
     Nie wiem dlaczego, ale te słowa mają sens. Tylko cierpiąc do końca wybaczę sobie ten okrutny czyn. Zabiłam niewinnego moroja. Jestem potworem. Tacy jak ja nie mają prawa chodzić po ziemi.
     Przełknęłam głośno ślinę i ścisnęłam rękojeść sztyletu. Bałam się. Wiedziałam, że tak będzie lepiej, jednak bałam się. W końcu podjęłam decyzje. Wzięłam lekki zamach, poprawiłam uścisk i zamknęłam oczy. Nie chciałam na to patrzeć.
     - No dalej, Rose. Zrób to. - poganiał mnie Robert.
     - Zrobię to.
     - Wiem. Masz świadomość, że jesteś morderczynią. To dobrze. Być może, jeśli wiesz kim jesteś, twoja kara zostanie zmniejszona. Musisz mieć taką nadzieję.
     Wciąż się wahałam. Targały mną różne emocje. Z jednej strony: odpokutuje mój największy grzech. Z drugiej: zginę. Ale jeśli nadal będę żyć stanę się gorsza. Będę krzywdzić wszystkich. Najbardziej Lissę i Dymitra. A tego bym nie zniosła.
     Zacisnęłam powieki. Zamachnęłam się. Poczułam końcówkę ostrza na swojej nodze.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I co o tym myślicie?
/Hathaway-Bielikov

11 komentarzy:

  1. Super! Dużo się dzieje! Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniałe!!! Czekam na więcej. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. SUPER!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Tyle emocji, że czytałam to z zapartym tchem. Masz ogromny talent. Czekam w napięciu na następny ;) ;) ;) ;) Pozdrawiam autorkę

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję wam baaaardzo za komentarze <3 <3 Jesteście wspaniali.
    PS Następny rozdział w niedziele!
    💙❤😍

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejj może chciałabyś abyśmy poleciły twój blog na naszym?

    Pozdrawiamy Juna

    OdpowiedzUsuń
  6. Jasne. Byłabym wam bardzo wdzięczna! Dziękuję.

    PS Czytam waszego bloga i jest świetny.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo podoba nam się twój blog. Rewelacyjny pomysł na kontynuacje. Dobry styl pisania, szybko się czyta. Ogólnie dobry blog.
    Mogłabyś nasz informować o nowych rozdziałach na naszym blogu?

    Juna

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy następny rozdział ??!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następny rozdział wstawie jutro.

      Usuń